czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 8 Impreza



Spoglądałam nadal na Savire nie dowierzając w to co mówi, razem  z Mimi zabrałam się za ogarnianie siostry. Miała krótsze włosy, kilka centymetrów za ramionami, lekko lokowane gdyż użyłam lokówki. Zaczesałam jej włosy tak że miała przedziałek na środku. Wyglądała zabójczo, wzięłam jedną z sukni jakie kupił mi ojciec.
    -Masz, tobie przyda się bardziej, nakładaj też mniej makijażu.- Uśmiechałam się wręczając jej suknie.
    -Muszę ci coś powiedzieć.
    -Moja starsza siostra chce mi coś powiedzieć?.
    -Przestań Kei to poważne… chodzi o Katsuro.
    -Więc…- byłam zaskoczona, lecz widziałam w jej spojrzeniu powagę.- Słucham?
    -To przez niego stałam się taka wredna, zaczęłam nakładać ostry makijaż… kazał mi, jak się nie zgodziłam to… uderzył.
    -Mam w to uwierzyć?! Chyba sobie jaja ze mnie robisz!
   -Kei wiem co mówię, zobaczysz, mu zależy na twoim dziewictwie. Ja skłamałam że nie jestem dziewicą więc zostawił mnie dla ciebie… To jego dziwne hobby, szuka dziewicy, a jak odda mu to co chce, zostawia ją i szuka… chce być taka jak kiedyś, zaczęłam starać się, ale nie wychodzi mi to…
   -Przestań! Najpierw prosisz o pomoc a teraz łżesz?!- myślałam że zaraz dostanę szału, najpierw siostra chce mi zrujnować życie, a teraz rzekomo chce mnie ostrzec.
   -Keiymomi…

  Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami, musiało minąć trochę czasu zanim się uspokoiłam. Przecież dziś moje urodziny, poszłam do służby prosząc aby wpuścili gości. Wlazłam butami na bar w sumie to do mnie podobne, trzymałam mikrofon. Najpierw wydobył się  przeraźliwy pisk z głośników, a następnie mój głos.
-Sory, sory, to nie było planowane… Witajcie na mojej szesnastkowej imprezie. Mam nadzieję, że wszyscy będziecie bawić się grzecznie i kulturalnie. – wszyscy milczeli wybałuszając na mnie oczy. – Hahaha! – roześmiałam się głośno. – Żartowałam. Pamiętajcie tylko, że pokoje są do waszej dyspozycji, ale nie przesadzajcie… Dobra, już wam nie nudzę. Niech ta impreza, przejdzie do historii!
         I w tym momencie zeskoczyłam z baru na równe nogi wśród wiwatów, a z głośników wydobył się głośny bit Hardwella. Widziałam jak Kanea z Mei do mnie biegną.
     -Keiyko! Świetnie wyglądasz! – pisnęły zachwycone.
     -Czy to Gucci? – zapytała Meirin dotykając czarnego lekkiego materiału sukienki.
    -Istotnie. – uśmiechałam się. – Wy też wyglądacie cudownie…
    -Chciałyśmy ci złożyć życzenia zanim się napijemy. – powiedziała Kanea po czym obie mnie przytuliły.
   -Dziękuję wam, ale teraz to chyba po drinku, co? – zaproponowałam i obie przystały na moją propozycję.
    -Gdzie jest Michi? Nie przyszła? – zapytała Mei. Więc nie przyszła, czyli me starania poszły na marne, o nie chyba zaraz się rozpłaczę. Kurde nie powinnam płakać w urodziny, zwłaszcza moje.
    -Nie wiem. – odparłam – O, nasze drinki…  - musiałam zmienić temat.
   -Havana Cocktail, Sex on the Beach oraz Tequila Sunrise.
             Wzięłam swojego drinka po czym upiłam zawartość.
         -Wow… nie wiedziałam, że smakuje tak samo dobrze jak wygląda – zaśmiała się Mei. – Kei… widziałam przy wejściu Katsuro i Savirę, ale nie razem…
    -Bo nie są razem… właśnie, musze do niego podejść. Zaraz do was dołączę. – Szybko ruszyłam w kierunku tłumu uśmiechając się do każdego, nie wiem czemu. Potrzebowałam go, jego silnych ramion, przez które zapominałam o problemach, smutkach. Widziałam go,  wpadłam prosto w jego ramiona.
   -Tęskniłam…- wyszeptałam tuląc się, wiem że nie słyszał przez muzykę.
    -Hej księżniczko co jest?- spojrzałam na niego, widziałam ciepłe jak i czułe spojrzenie. Nie możliwe by ktoś taki był kimś złym, nie wierzę w to.
    -Nic rycerzu.
    - Może drinka?
    -No pewnie- zniknął w tłumie po czym przyszedł z dwoma drinkami. Chciałam wziąć ten po lewej lecz Katsu dał mi ten po prawej, dziwne, ale nie myślałam o tym za dużo. Po kilku drinkach, czułam lekkie zawroty głowy, świat nie co wirował. Muszę przystopować, więc poszłam zatańczyć z Katsuro. Stan upojenia nie przeszkadzał mi w tańcu. Piłam dalej czując jak zimny drink spływa mi do żołądka.
   -Kei! Szukałyśmy cię! Chodź, chcemy wiedzieć jedną ważną rzecz…- odwróciłam się i zobaczyłam Kane z Mei. Czego one chcą ode mnie? Zabrać mnie od tego spokoju? Od Katsuro, ale ja nie chcę.
   -O co wam chodzi?
   -Wiesz, bo chcemy zobaczyć twoją reakcje na prezenty od nas już teraz…
         Meirin objęła mnie ramieniem i wyprowadziła na koniec Sali i razem z Kaneą wręczyły mi swoje prezenty z leżącej sterty na wielkim stole w holu wejściowym. Byłam zaskoczona, to tylko o to im chodziło?. Dostałam od Mei misia, a od Kane naszyjnik ze srebra z srebrnym słonikiem. Poszłam z nimi potańczyć, ale zanim to zrobiłyśmy. Poszłyśmy po chłopaków, którzy byli przy stoliku. Tańczyłam dosłownie z wszystkimi, nawet Hidanem. Było wspaniale, przynajmniej już tak bardzo nie kręciło mi się w głowie.
       -Czy mógłbym prosić do tańca, Keiykomi? – Katsuro porwał mnie do tańca, uśmiechałam się. Było wspaniale, właśnie tego mi brakowało. Po utworze Kanea z Meirin wyszły na hol ze mną, kiedy Katsuro poszedł po kolejnego drinka dla mnie.
      -Słuchaj, Kei… Niezbyt nam się podoba ta akcja z tym całym Katsuro i…
    -Co wam się w tym nie podoba, hm? – przerwałam Kane, nie podobała mi się ta rozmowa.
    -No… przecież pamiętasz jaki on był…
    -Odczep się od niego!
    -Co to niby teraz on jest ważny tak!? – uniosła się Kanea.
     -Ej, dziewczyny, może chodźmy zatańczyć, co? – wtrąciła się Mei, jeszcze jej tu brakowało do tej całej szopki.
    -Nigdzie nie idę! Keiyko, znowu chcesz przechodzić przez to samo!? Byłyśmy przyjaciółkami a teraz co!? Nagle nie? Bo zjawił się znowu twój ojciec i ci odbijać zaczęło!?
    -Nie zaczęło mi odbijać! Odziedziczę to wszystko! Po tacie! Wynagradza mi teraz…
     -Co ci niby wynagradza!? Hę!? To, że miał cię głęboko w dupie przez ten cały czas!?
    -Dziewczyny, proszę, uspokójcie się…
    -Michiko nie przyszła bo nawet nie chciała cię widzieć!  Znowu się zmieniasz! To… to okropne! On znowu robi ci wodę z mózgu!
    -Gówno wiesz o nim i o tym czym się zajmuje!
    -Twój ojciec to pieprzony mafiozo, przejrzyj na oczy! On cię nie doprowadzi do niczego dobrego!
    -Wcale nie! Mafia upadła! Nie ma jej…
    -I ty mu w to wierzysz!? Ile razy cię okłamywał? Ile razy cię zostawiał? Ile razy obiecywał, że się zobaczycie a następnego dnia dostawałaś głupi wisiorek za cholera wie ile kasy, bo on „NIE MIAŁ CZASU”!
    Tego było już za wiele, nie wytrzymałam. Odwróciłam się na pięcie i uciekłam, czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Usiadłam na wielkim łóżku w swoim pokoju łkając cicho. Nie mogłam poradzić sobie z natłokiem myśli, który powodował ból głowy. Zostałam już sama. Michiko wyjedzie do swojej szkoły z internatem, z Kaneą już się pokłóciłam. Znów będę sama, zupełnie sama, bez przyjaciół i bez wsparcia.
    -Keiyko… - usłyszałam pukanie do drzwi.
    -Idź sobie! – krzyknęłam.
    -To tylko ja, Katsuro…
    -Czego chcesz!?
    -Porozmawiać. Tylko porozmawiać…
         Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Zrzuciłam już swoje szpilki i całą biżuterię, więc miałam na sobie jedynie imprezową sukienkę. Przekręciłam klucz, dzięki czemu drzwi były już otwarte, poszłam na swoje łóżko, skuliłam się na jednym rogu.
    -Nie wierz im… To nie prawda co one mówią. Wiesz, że mi na tobie zależy.
    -N-naprawdę?
    -Tak. Naprawdę. Chciałem powiedzieć ci to już dawno temu ale nie miałem odwagi. Twój tata się stara i o ciebie dba, więc nie widzę powodu dla jakiego miałby cię okłamywać… - Katsuro objął mnie, poczułam się bezpieczna.  Jego ramionach nie czułam już samotności. Czułam ciepło jego ust, myślałam że zaraz się rozpłynę, lecz te pocałunki były coraz bardziej bolesne i agresywne, nie mogłam złapać oddechu już  chciałam go odepchnąć, ale Katsuro  zwolnił, pocałował mnie trochę namiętniej, bardziej delikatnie, przez co poczułam się lepiej. Nie zaprotestowałam, nie wiem czy to alkohol, ale już miałam gdzieś jak mnie całuje. Wpadliśmy na łóżko całując się, leżał na mnie. Nagle jego ręka wędrowała pod moją sukienkę, odepchnęłam go. Spoglądał na mnie pytająco, przygryzłam dolną wargę.
    -Nie chce.
    -Wiem że tego pragniesz mała, twoje ciało mówi mi co innego.
    -Jesteś w błędzie, chce się z tobą tylko potulić i tak usnąć.
    -Cholera… za słaba dawka…
    -Słaba dawka? Czego?
    -Nic, nic skarbie. Chodź do mnie królewno.- Przyciągnął mnie do siebie po czym usnęłam w jego ramionach.
          Przeklęty telefon dzwoni, zaraz go rozwalę o walnę młotkiem i szybka śmierć. Nie lepszy pomysł, utopie gadzinę. Dlaczego jeszcze dzwoni i czemu tak mnie boli głowa, co się wczoraj działo? Ehhh… pamiętam tylko że poszłam szukać Katsuro, dał drinki, piłam i dalej nic, zero pustka.
     Wzięłam telefon i odebrałam.
      -Hej tu Mei, co powiesz na zakupy?
      -yhmmmm….
     -To jak będzie?
    -Hmm… dopiero podniosłam się z łóżka… - przeciągałam moje obolałe mięśnie, śmiejąc się. – jestem jak najbardziej za. Zakupy dobra rzecz. Przyda mi się chyba takie wyjście z domu… Ahhh… głowa mi pęka…
    -Kac morderca?
    -Przecież nie piłam aż tyle… cholera… która to już na osi?
    -Jest trzecia po południu, Kei.
     -No, pospałam sobieee – znów ziewnęłam i przewróciłam się na drugi bok.
    -Będziesz już jutro w domu czy nadal u ojca? – zapytała.  
     -U ojca. Ale to nie problem, szofera mam do dyspozycji więc przyjadę po ciebie. Będę u niego spędzać weekendy, wiesz… integracyjnie. O której mam być?
       -Około dwunastej, dasz radę?
        -Pewnie. Wstanę. Więc do zobaczenia jutro.
        -Okej… pa. – pożegnała się po czym rozłączyłam się. Poszłam do Kuchni, Mimi zaraz dała mi tabletki na kaca. Był już porządek, wyglądało tak jak by nie było nawet imprezy. Dowiedziałam się że już nikogo z gości nie ma na terenie posiadłości. Nawet Saviry, która pojechała do domu potowarzyszyć mamie. Od kiedy zrobiła się taka milusia, nie rozumiem. Poszłam do pokoju przeglądać fejsa, widziałam sporo fotek z mojej imprezy, widać że każdy świetnie się bawił. Cieszyło mnie to, bo tak miała wyglądać imprezka. Zaniepokoiło mnie jedno zdjęcie, nie ta parka co uśmiechała się robiąc sobie zdjęcie, tylko to co było na trzecim planie. Meirin stała pomiędzy mną i Kane, chyba… kłóciłyśmy się. Jutro Mei wyjaśni mi na zakupach, chce tylko znać powód kłótni. Wieczorem rozległ się dzwonek do drzwi, kamerdyner który nazywał się Rio, otworzył gościowi. Był to Katsuro, rzuciłam się w jego ramiona. Poszliśmy do mojego pokoju, znów całowaliśmy się, niestety jego pocałunki były nadal agresywne, sprawiające ból. Odepchnęłam go, nie było to przyjemne, za grosz.
     -Może lepiej wrócisz do domu?.
    -Czemu?
      -Nie czuje się najlepiej.
      -Ponoć seks jest najlepszym lekarstwem.
      -Nie chcę.
      -Czemu?
    Rozległo się pukanie do drzwi.
       -Proszę…
     Wszedł Rio, poczułam ulgę.
       -Czy coś sobie panienka życzy?
       -Tak, proszę odprowadzić mego gościa do drzwi.
    Widziałam spojrzenie Katsu, teraz go nie poznałam. Było chłodne i pełne nienawiści. Aż niemożliwe, rozłożyłam się na łóżku. Ciągle miałam to spojrzenie przed oczami.
     Następnego dnia, wstałam o dziesiątej, szybko ogarnęłam się. Zjadłam śniadanie, przywitałam tatę, opowiedziałam mu o przyjęciu urodzinowym. Spojrzałam na zegarek.
     -Wybacz tato muszę iść, umówiłam się z koleżanką na zakupy.
     - Dobrze, miłej zabawy. A Kei, zapomniałbym, masz swoje kieszonkowe.- Wręczył mi plik banknotów, przy pięciu tysiakach przestałam liczyć.
      -Tato chyba żartujesz, za dużo tego.
     -Kochanie ja mam dwadzieścia Hoteli w kraju w tym jeden Hotel w Europie. Do tego kilkaset sklepów różnej maści.
      Byłam w szoku, ale bez słowa wyszłam z pokoju, poszłam do auta po czym z szoferem pojechałam pod dom Mei. Zadzwoniłam do drzwi, otworzyła mi starsza dziewczyna, to chyba jej siostra. Dałabym jej z około dwudziestu lat?.
      -Dzień dobry, nazywam się Keiykomi Hayashi. Umówiłam się z Meirin na zakupy.- Chciałam pokazać klasę, lecz ta roześmiała się i wpuściła mnie do środka. Chwilę poczekałam na Mei, a później wyszłyśmy. Szofer otworzył nam drzwi do auta, wsiadłam. Spojrzałam się na Mei która zszokowana spoglądała na auto i stała przed nim.
     -Wsiadasz?- spoglądałam rozbawiona.
     -Wow! To tak ci ojciec wynagradza?
     -Można by tak to nazwać.
   Wsiadła do auta, a szofer zamknął drzwi. Gdy wsiadł, ścianka opadła przez co on nie widział, ani nie słyszał nas. Cóż to auto było przerobione specjalnie dla mnie. Miałam guzik, dzięki któremu w każdej chwili mogłam, zlikwidować ściankę i powiedzieć szoferowi gdzie jechać lub pogadać z nim o wszystkim. Spojrzałam na Mei.
    -Musimy porozmawiać….
     -O czym Kei?
     -Widziałam zdjęcie na fejsie, nie zbyt pamiętam to co się działo na imprezie… na zdjęciu kłóciłam się z Kane. O co poszło?
     Wyjaśniła mi wszystko, nagle wszystko przypływało do mnie zbyt szybko, aż kręciło mi się w głowie.
    -Kei wszystko ok?
    -Tak…
    -To wyjaśnisz mi co się dzieje? O co chodzi z tą całą mafią, z tym że niby twój ojciec ciebie nam zabiera? Znamy się od niedawna, więc ja nic nie wiem na ten temat, a z Kane i Michiko znasz się dłużej i widzę że są spory między wami. Chcę pomóc…
    -Nie! Nie wtrącaj się to nasza sprawa…
    -To również moja sprawa… nie chcę znów widzieć jak moje przyjaciółki się kłócą.
    -Mylisz się Mei… to nie jest twoja sprawa.- Czułam jak auto się zatrzymało, a cicha muzyczka umilkła. To oznaczało jedno, uratowanie z opresji. Szefer otworzył drzwi.- O jesteśmy już na miejscu! Haha… wyprzedaże szykujcie się na Kei!
    Wysiadłam, zmieniając temat. Był to najlepszy pomysł i pierwszy jaki przyszedł mi do głowy. Wiedziałam że to jeszcze nie jest koniec, ona wróci do tematu, kto wie czy nawet dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz