wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 2 Konfrontacja

Udałam się z Michi do klasy, panował tam totalny chaos. Nie było jeszcze naszego wychowawcy, więc usiadłam przy pierwszej lepszej ławce. Rozejrzałam się po klasie i rozpoznałam kilka osób. Nie miałam z nimi do czynienia, ale znałam ich. Gdyż należeli do tych popularnych. Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
  • Zgadnij kto to taki... Kei- usłyszałam za sobą damski głos, najwidoczniej dziewczyna miała niezły ubaw.
  • Michi znów komuś zapłaciłaś, abym nie mogła odgadnąć?
  • Ja? a skąd że. Tym razem nie maczałam w tym palców, ale znasz ją bardzo dobrze Keiyko wiesz mi...- miała racje, znam ten głos tylko nie wiem z kto to i to było najgorsze. Poczułam jak ktoś odsłania mi oczy.
  • Szkoda że mnie nie pamiętasz Kei, a same mówiłyśmy sobie dwa lata temu że nie zapomnimy o sobie...- odwróciłam się by na nią zerknąć. Zobaczyłam za sobą stojącą dziewczynę, miała bladą cerę, długie blond włosy. Grzywkę miała zaczesaną tak, aby zasłaniała jej prawe oko i te znamię pod oczami. Gdy była mała miała wypadek, przez który pod oczami miała widoczne znamię. Teraz je zasłania tatuaż, który wygląda jak czarne pazury wychodzące z jej oczu.
  • Kanea Yakushi tak? Najbardziej zwariowana dziewczyna jaką mogłabym poznać w życiu?- uśmiechałam się do niej. Kane rzuciła mi się na szyje.
  • Kei! Tęskniłam za tobą!... za tobą też Michi- zerknęła na Uchihe.
  • Kane? Czy przypadkiem tatuaże są w szkole zabronione?- spojrzałam na nią kątem oka. W sumie za ten tatuaż powinna być wydalona z tej szkoły.
  • A no tak... sporo się zmieniło. Nie zauważyłaś że moja mama jest Burmistrzem miasta?
  • Serio?!- wyrwało mi się, pamiętam że wybrali jakąś Yakushi, ale nie przyszło mi to do głowy że to mogła być mama mojej przyjaciółki, której nie widziałam dwa lata.
  • Proszę usiąść!- usłyszałam głos od strony wejścia do klasy był to mężczyna o szarych włosach. Miał nałożoną maseczkę chirurgiczną. Wyglądał na znudzonego, każdy zajął swoje miejsce. Było jeszcze jedno miejsce wolne, nie zajęte przez nikogo. Może pojawi się jakaś nowa uczennica, kto wie.- Jestem Kakashi i będę waszym wychowawcą... Do czego mnie oni zmuszają... Nie bądźcie za bardzo upierdliwi i nie zadajcie zbyt wielu pytań. Przejdziemy jakoś przez ten koszmar, zawsze udało mi się wymigać od bycia wychowawcą, niestety tym razem nie udało mi się. Ja będę się starał nie utrudniać wam życia, ale też to samo oczekuje od was. To by było na tyle, miały być dziś zajęcia, ale ummm... Pani Dyrektor stwierdziła że pierwsze klasy mają dziś laby, więc miłego dnia życzę i zmykajcie puki nie rozmyśli się- kierował się w stronę wyjścia z klasy. Naprawdę dziwny gościu, zatrzymał się- A prawie bym zapomniał... wszyscy macie obecność- opuścił klasę. Naglę wszyscy pełni zachwytu, opuścili klasę. Byłam w niej tylko ja. Westchnęłam, cóż pocieszenie było takie że chociaż w klasie nikt mi nie dokucza. Przynajmniej tu trochę się oderwę od Saviry i jej pokręconych pomysłów typu „Jak uprzykrzyć życie mojej młodszej siostrzyczce”. Gdy wychodziłam z klasy, czekała na mnie Michiko z Kaneą, były oparte o ścianę.
  • Może wybierzemy się na lody, albo do pizzeri?- zaproponowała Michi.
  • A czemu by nie... Tylko chodźmy jeszcze do mej szafki. Wezmę z niej torbę i możemy iść.- Ruszyłyśmy w kierunku mojej szafki. Widziałam jak z oddali, jakiś gościu z ubranym kapturem, grzebie w mojej szafce.
  • Hej! Czo ty robisz z moją szafką?!- wykrzyczałam biegnąc w tamtym kierunku. Włamywacz spojrzał w naszą stronę, nie widziałam jego twarzy przez nałożony na głowę kaptur, uciekł. Podbiegłam do szafki, wszystko było w stanie nienaruszonym, tylko widniała w niej dodatkowa zawartość. Piękna czerwona róża, kimkolwiek była ta osoba. Jestem zaskoczona, od nikogo nie dostałam tak pięknego prezentu. Co prawda wolę czerwone tulipany, ale róża też może być.
  • No proszę już masz wielbiciela?- zażartowała Michi.- Oj szybko Kei, aż czuje się zazdrosna haha.
  • Daj spokój, chodźmy do na te przeklęte lody...- wzięłam torbę, róże i zamknęłam szafkę. Poszłam z dziewczynami się zabawić. Muszę przyznać że było wspaniale nie wspominając o tym jak Mich zaczęła łaskotać Kane tak że ta biedna upaćkała całą twarz lodem. Było już późno więc każda poszła w swoją stronę. Zanim do tego doszło, wymieniłyśmy się numerami i swoimi adresami. Michi stwierdziła że przyjdzie po mnie przed szkołą, zgodziłam się na ten układ od razu. Więc nie pozostało nic innego jak nastawić sobie wcześniej budzik, aby nie zaspać. Idąc uliczkami dostrzegłam Katsuro, był z Savirą. W sumie mam jeszcze sporo czasu więc czemu by nie zabawić się w szpiega? Schowałam się za śmietnikami, ale tam śmierdziało. Widziałam jak zbliżają się, Savira się do niego uśmiechnęła.
  • Było wspaniale skarbie, naprawdę umiesz wynagrodzić mi wszystko, a w Hotelu było cudownie- całowali się, od razu można było się domyślić co oni mogli robić w tym przeklętym Hotelu.
  • Myślisz że serio ona mnie pociąga? Chce po prostu udowodnić że jest taka jak według plotek, które zaczęłaś o niej rozsiewać...- mówił dość zabawnym tonem, odniosłam wrażenie że chyba mówi o mnie, aż źle mi się zrobiło i pomyśleć że taki palant mnie rajcuje.- Zamierzam ją przelecieć i nagrać to wszystko, aby cała szkoła widziała.- Śmiał się, hehe to ja go ukarze. Zobaczy kto będzie śmiał się ostatni. Nagle złapała go za kroczę.
  • Pamiętaj o gumkach bo on jest mój i tylko mój.
  • Oczywiście księżniczko- znów się całowali. Ohyda, chciałam być jak najdalej od tego wszystkiego. Gdy się wycofywałam, wpadłam na śmietnik stojący za mną i upadłam a hukiem na ziemie.
  • Co to było?- rzekła ma siostra.
  • Czekaj sprawdzę to- on ruszył w kierunku śmietników, które nie były oświetlone, gdzie byłam ja. Musiałam coś zrobić, uciec jak najdalej, nie mógł mnie przyłapać, wtedy ja nie będę mogła się odegrać. Wstałam i szybko zaczęłam uciekać nieoświetloną uliczką. Na pewno mnie nie widział. Nie ma szans by mnie zobaczył. Biegłam ze wszystkich moich sił, byłam już niedaleko mieszkania w którym mieszkam z Hien i mamą. Byłam zmachana, nagle dostrzegłam jakiś gości w garniturach przed blokiem w którym mieszkam. Między nimi była mama i tata? Kłócili się. Nagle ojciec ją spoliczkował,a ta upadła na ziemie. Nie mogłam dłużej na to patrzeć, wybiegłam z ukrycia.
  • Mamo!- krzyczałam, ojciec spojrzał w moim kierunku. Był zaskoczony moją obecnością. Przytuliłam się do mamy po czym spojrzałam na niego ozięble.- A ty co tu robisz? Nie widzisz że nie chcemy ciebie tu?! A może potrzebujesz to na piśmie?!
  • Keiykomi... nie przybyłem tutaj na jakieś igraszki. Jestem tu po to co obiecała mi twoja mama zanim z opuściłem was.
  • A co ci obiecała?
  • Nie mów jej proszę...- rzekła mama załamana, nie wiem o co chodzi, ale nie podobała mi się ta sytuacja.
  • A czemu nie? Obiecałaś mi że wychowasz mi, godną następczynie. Przecież ktoś musi kierować mafią- spojrzał na mnie- i padło na ciebie moja droga córko. Przybyłem po ciebie, ale twoja żałosna matka nie ma zamiaru dotrzymać słowa. Dostanę to czego chcę, nawet pozbawiając kogoś życia.
  • Tylko spróbuj zrobić coś mamie! To ja powinnam decydować,a nie ty czy jakieś tam obiecanki cacanki! Poza tym masz swoją córunie tatunia, która nazywa się Savira! To ją sobie gnęb i rób sobie z niej mafiozę! Nas w to nie mieszaj!- myślałam że zaraz wybuchnę z nerwów. On się tylko śmiał słysząc co mówię.
  • To zawsze ty byłaś moim oczkiem w głowie... Savira jest tylko pustakiem, nie nadaje się do tego. Ty natomiast jesteś bystra i wiem że dasz radę.
  • Skoro bym była twoim oczkiem w głowie to byś nas nie zostawił!
  • Nie zostawiłem, zawsze ktoś z moich ludzi obserwował ciebie by nie stała ci się krzywda i wież mi musieli sporo się napracować. Widzieli też co zrobiła Savira...
  • Widocznie mało mnie pilnowali...- przypomniała mi się ta sytuacja ze zboczonym chłopakiem, który usiłował mnie pomacać.
  • A tamto z Hidanem?- uśmiechnął się.- To syn jednego z naszych ludzi, już się nim zajął. Tym czasem dam ci czas, ale żebyś była bardziej przygotowana... zostałaś w szkole zapisana na Lekkoatletykę i Aikido- rzekł po czym odszedł ze swoimi przydupasami. Pomogłam mamie wstać i udałam z nią się z nią do domu. Przed drzwiami do domu złapała mnie za ramie.
  • Kochanie nie powiesz nic Hien?
  • Pewnie że nie... co mam może powiedzieć, hej siostrzyczko mama zaczęła się bawić w handel żywym towarem bo chce sobie ulżyć w życiu?- zakpiłam.
  • Kochanie to nie tak, wszystko ci wyjaśnię- widziałam to, była załamana.
  • Tu już nie ma nic do wyjaśnienia. Sam fakt że chcesz się mnie pozbyć... przyprawia mnie o mdłości- weszłam do domu, Hien była zaskoczona widząc mnie. Widziała, zawsze wie kiedy jestem wściekła, nie wiem czy to bliźniacza intuicja. Nawet ukrywanie mojego nastroju pod maską nie działa.
  • Coś się stało?- zapytała.
  • Nie nic... wydaje ci się jak zwykle- poszłam do swojego pokoju trzaskając za sobą drzwi. Padłam na łóżko, to chyba jakiś żart... nie dość że mama obiecała mu mnie oddać, to jeszcze ta akcja z Katsuro i Savirą. No tak, prawie bym zapomniała. Wzięłam komórkę i wyszukałam numer Michiko, po czym nacisnęłam na zieloną słuchawkę, odebrała od razu po pierwszym sygnale.
  • Keiyko? Hej co jest?
  • Mam sprawę musimy coś zrobić, wyjaśnię ci jutro. Masz kamerę? Jak tak to ją weź ok?
  • Tak mam, ale po co ci ona?
  • Wyjaśnię ci jutro ok?
  • No dobra...- słyszałam nutkę zaskoczenia w jej głosie po czym rozłączyła się, ja natomiast wzięłam zimny prysznic i nie jedząc kolacji poszłam spać.
Obudził mnie budzik w sumie po raz pierwszy obudziłam się bez żadnych oporów no i bez włączania drzemki. Szybko skoczyłam do łazienki, ogarnęłam się i szybko przebrałam w szkolny mundurek. Nikt nie popsuje mi dnia. To ja dziś się zemszczę. Niecierpliwie czekałam na Michi, zerkałam na zegarek. Jeszcze miałam sporo czasu. Usłyszałam dzwonek do drzwi, szybko poderwałam się z fotela i pobiegłam otworzyć przyjaciółce. Nadal widziałam na jej twarzy pytające spojrzenie.
  • Ok ok, tak jak obiecałam, już wyjaśniam.- Wpuściłam ją do środka, zaparzyłam herbaty i wyjaśniłam jej wszystko co słyszałam i widziałam pomijając wydarzenie z ojcem. Muszę przyznać że zasiedziałyśmy się, nim się obejrzałam, zaczynała się już pierwsza lekcja.- O kurka! Spóźniamy się!- Wybiegły obie z mieszkania, lekcje zaczynały się od zajęć z Kakashim. Mijały szybko uliczki, były już prawie w szkole.
  • Zabije cię Kei!- krzyczała Michi biegnąc za mną.
  • Też cię Kocham!- zażartowałam, wbiegłyśmy do szkoły, wpadliśmy do klasy i obie w ukłonie stałyśmy przed profesorem.
  • Przepraszamy za spóźnienie- obie wykrzyczałyśmy równocześnie.
  • Widzę że w mojej klasie znajdują się spóźnialskie owieczki- westchnął Kakashi.- Ehhhh... siadajcie na swoje miejsca, dziś wam odpuszczę.- Odetchnęłam z ulgą, a więc czekam do przerwy śniadaniowej. Wtedy odegram się na Katsuro, wiem że dam radę. Wszystko szło zgodnie z planem. Michi przemyciła kamerę, a we dwie napisałyśmy od groma karteczek o treści „ Dziś konfrontacja Katsuro w schowku woźnego na przerwie śniadaniowej, przekaż dalej. PS. Nie mów elicie Saviry i znajomym Katsuro”. Wszystko szło zgodnie z planem, uśmiechałam się na lekcji jak szalona. Lekcje mijały szybko, aż nadeszła ta owocna chwila. Zadzwonił dzwonek oznaczający przerwę śniadaniową. Szybko z Michi wybiegłam z sali, szukałam Katsuro. Mi obserwowała mnie z oddali, taki był plan. Wiedziałam szedł sam, więc szybko schowałam się do schowka woźnego. Czekałam aż przejdzie Katsu i mam, już był koło schowka. Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam do siebie, oboje byliśmy w schowku. Pocałowałam go namiętnie wsuwając język do jego ust, odwzajemniał pocałunki co mnie to zaskoczyło.
  • Katsu, wiem że jesteś z moją siostrą, nie chcesz może mnie? Mam o wiele więcej do zaoferowania- położyłam jego dłoń na swojej piersi. Widziałam jak zaczyna się uśmiechać, czyli złapał haczyk.
  • O tak mała pragnę ciebie- zaczął całować mnie po szyi, myślałam że zaraz spłonę z rozkoszy. Nie! Muszę się skupić, cicho pojękiwałam aby nie domyślił się, już wsuwał dłoń pod moją spódnicę, czułam jak zaczyna dotykać moich majtek. Odepchnęłam go od siebie, spojrzał na mnie pytająco.
  • Poczekaj chwilkę tygrysie... muszę skoczyć po gumkę, ale możesz już się rozebrać. Ja się rozbiorę jak tylko przyniosę gumkę.- Puściłam mu oczko i widziałam że natychmiast zaczął się rozbierać, zgodnie z planem. Wyślizgnęłam się z schowka, Michi już stała z kamerą i sporą grupką uczniów. Uśmiechnęłam się z zachwytem, teraz dostanie to co chciał, konfrontacji. Otworzyłam drzwi od schowka na oścież, stał tam zupełnie nagi. Zasłonił szybko swoją męskość, spoglądając na uczniów i na mnie zaskoczony i zażenowany.- Tak moi drodzy tak wygląda Katsuro, chciał mnie upokorzyć lecz ja byłam pierwsza. Nie pozwolę aby ktoś zadzierał ze mną zwłaszcza on, jeden z przydupasów Saviry.- Wszyscy padli śmiechem, nawet Michiko. Zauważyłam że białowłosy z uśmiechem na twarzy klaskał i spoglądał się na mnie. Za nim stała Savira z dwójką dziewczyn, była wściekła, za nią stała... Dyrektorka? Więc wpadłam, szła w moim kierunku. Była już koło mnie i Michi, spoglądając na nas obie zmarszczyła czoło z nerwów.
  • Obie... za godzinę...- syczała z nerwów.- W moim gabinecie!- Tak się skończyła konfrontacja no i chyba moje uziemienie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz