-Keiyko! Wstawaj!- Słyszałam czyiś krzyk mojej bliźniaczej siostry w moim pokoju. Byłyśmy bliźniaczkami dwujajowymi, różniłyśmy się. Ja byłam wysoka, miałam około 170 cm wzrostu, do tego jasna karnacja skóry, długie zbożowe włosy i brąz oczy. Moja siostra była przeciwnością mnie, miała około 160 cm wzrostu, nie zapominając o fakcie iż była blada jak ściana. Miała kręcone czarne włosy które sięgały jej do ramion, a jej oczy były zielone niczym świeża trawa. Dziś był mój pierwszy dzień szkoły. Skończyłyśmy już piętnaście lat i obie idziemy do liceum nazwy Konoha. Nie wspominałam że szkoła nazywa się tak samo jak Miasteczko w którym mieszkam?
-Już, już..... Hien daj mi chwilę- wymamrotałam leniwie i przekręciłam się na drugą stronę.
-Kei?! Chcesz mnie zdenerwować?! Jak tak to ci się to udaję- rzekła Hien, nie raz słyszałam ją rozzłoszczoną, ale łóżko jest dziś moim kochankiem. No kto normalny wstaje o piątej rano? Przecież mamy rozpoczęcie roku o dziewiątej. Brakuje jej tylko piątej klepki.- No dalej Kei.... wiem że mnie słyszysz, więc nie udawaj!- usłyszałam huk, a następnie ból głowy.
- Czym mnie uderzyłaś wredna, włochata małpo!- to już był szczyt wszystkiego, poderwałam się z łóżka i ruszyłam w kierunku Hien, która zamknęła się w łazience, uciekając przed konsekwencjami swojego durnego czynu.Waliłam pięścią w drzwi od łazienki.
- Wyłaź tchórzu! Wiem że tam jesteś!- krzyczałam, nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu, przeszedł mnie dreszcz, przecież mieszkam tylko ja z siostrą i mamą. Mój ojciec był w Mafii, mało co interesował się mamą, zwłaszcza że już dawno znudził się nami, wrócił do swojej byłej żony z którą ponownie wziął ślub.
-Kochanie, daj jej już spokój. Wiesz dobrze że z niej ranny ptaszek....- to był głos mamy. Odwróciłam się by potwierdzić moje przypuszczenia i faktycznie stała tam. Byłam zaskoczona gdyż zwykle pracuje od godzin wieczornych aż to samego rana. Zwykle gdy my jesteśmy w szkole, ona wraca do domu. Ciężko pracuje by utrzymać nasz zwłaszcza że w tym roku trafiłyśmy do innych klas, czyli mama poniesie tylko podwójny koszt.
- Mamo, ale Hien mnie uderzyła.... czy to przypadkiem ona nie przesadza z tym wstawaniem? Mamy jeszcze cztery godziny do pierwszych lekcji- chciałam podejść mamę w polityczny sposób. Bez konsekwencji, tak aby Hien oberwała za przerwanie mi snu.
-Hien? Czy to prawda?
-Tak mamo
-Przeproś siostrę i idźcie spać, do szkoły macie sporo czasu, ja wam przygotuje śniadanie, wzięłam dzień dolnego, aby zobaczyć jak moje księżniczki udają się już do liceum- uśmiechnęła się ciepło, zawsze brakowało mi tego uśmiechu. Chcę czym prędzej skończyć szkołę, aby pomóc mamie. Chce jej się odwdzięczyć, za to ile poświęca czasu na pracę, tylko po to aby nam nic nie brakowało. Widziałam że praca ją wykańcza, raz przyłapałam ją w wakacje jak ledwo wstawała z łóżka, już od dawna wiedziałam że przez prace ma problemy ze zdrowiem, ale nic nie mówiłam. Nie chciałam martwić tym Hien.
-Mamo nie kłopocz się wież dobrze że każdego ranka jest tak samo, idź się wyśpij. My sobie damy radę- uśmiechnęłam się i udałam się do łóżka, sprawdziłam sobie godzinę jaką nastawiłam na budziku po czym padłam na łóżko udając się do krainy Morfeusza.
Usłyszałam jeden z utworów dj Hardwell'a, mojego ulubionego artysty, cóż taki sobie dzwonek ustawiłam, wyłączyłam budzik w komórce. Przeciągnęłam się leniwie na łóżku, po czym wstałam. Wykonałam poranne czynności w łazience i przebrałam się w szkolny mundurek. Wymagany szkolny strój nie był zły, gdyż składał się z białej koszulki, granatowego krawatu, granatowego żakietu jak i krótkiej spódniczki granatowej w kratkę z lekkimi falbankami. Udałam się do kuchni, gdzie już była Hien, która jadła jajecznicę z bekonem. Uśmiechnęłam się do siostry, zerknęłam na drugi koniec stołu, tam siedziała mama. Wyglądała na zmęczoną, gdy spojrzała się w moim kierunku. Uśmiechnęła się czule i wyglądała na bardziej ożywioną, wiedziałam że udaje. Tak naprawdę jest wykończona, ja to wiem.
-Kochanie nie usiądziesz z nami?.
-Już mamo... o sałatka! Moja ulubiona- z zadowoleniem usiadłam pomiędzy mamą i Hien. Po czym zjadłam moją upragnioną sałatkę gyros. Pozmywałam naczynia, szybko wsunęłam stopy w buty i wyszłam z siostrą.
-Haha! Hien nie mów mi teraz że masz stresa.
-Jak ty...
-Kochana twoja mina, zawszę taką robisz jak się stresujesz. Będzie dobrze, zobaczysz- starałam się by nie denerwowała się za bardzo pierwszym dniem szkoły.- Wzięłaś śniadanie?
-O nie!- chciała się wracać lecz złapałam ją za nadgarstek.
- Nie martw się, twoja siostra o wszystko zadbała- wyciągnęłam z torby zawinięte w papier śniadaniowy kanapki i jej dałam- zrobiłam dla ciebie i dla siebie. Wiedziałam że z nerwów nie będziesz pamiętać o śniadaniu.
Co prawda skłamałam, nie miałam porcji dla siebie. Nie spodziewałam się że Hien zacznie tak panikować. Całe szczęście miałam jeszcze pieniądze, w stołówce sobie coś kupie. Do szkoły daleko nie miałyśmy, dosłownie kilka minut drogi. Na sam początek udaliśmy się do auli, dyrektorka wygłosiła mowę na przywitanie pierwszaków, pod koniec mowy nauczyciele wręczali nam karteczki z numerem szafki i szyfrem do niej. Dali nam 30 minut na odnalezienie szafek i schowanie w nich podręczników, dziś każdy wziął wszystkie podręczniki. Łącznie ze mną, szłam przepełnionym od uczniów korytarzem. Szukałam szafki 216, która miała być moją szafką, aż do końca trzeciej klasy. Znalazłam moją szafkę, koło niej stał chłopak, walczył z szafką 215, chyba zapomniał szyfru. Podeszłam do niego i złapałam go za ramie.
-Zapomniałeś numeru do szafki?- uśmiechnęłam się, odwrócił się do mnie. Ujrzałam bursztynowe oczy z których nie mogłam oderwać wzroku. Nie wiem co we mnie wstąpiło, spoglądałam w nie niczym w obraz.
-Cóż zdarza mi się... ty jesteś z pierwszej klasy tak?- uśmiechnął się czule do mnie. Po chwili otrząsnęłam się, przynajmniej teraz dostrzegłam że ma włosy ciemnego brązu.
-Eeeeeee... tak, Keiykomi Hayashi! Miło mi- myślałam że zapadnę się pod ziemię. Spoglądał na mnie nie co zaskoczony, ale czemu?.
-Jesteś siostrą Saviry Hayashi? To by tłumaczyło dlaczego tak bardzo mi ją przypominasz- uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów. Mi natomiast nie spodobało się to co do mnie powiedział.
-Ja przypominam ją?! Daruj sobie! Nie cierpię jej!- podeszłam do swojej szafki otwierając ją i ignorując typa. Że też mi, moją przybraną siostrę porównuje do mnie. To ją zainteresował się ojciec, ją i jej obleśną matulką.Wrzuciłam podręczniki do szafki, a prawie pusta torbę położyłam na kolejnej półce. Poczułam jego oddech na swojej szyi i odskoczyłam jak oparzona.
-Ej mała! Przepraszam... nie chciałem ciebie obrazić. Po za tym nazywam się Katsuro Yuki- uśmiechnął się czule, teraz to już nie miało znaczenia. Zdenerwował mnie tym porównaniem, ale w sumie przeprosił. Zamknęłam szafkę, mam jeszcze sporo czasu, więc czemu by nie zacząć szkolnego życia od zapoznania Katsuro? Uśmiechnęłam się do niego.
-Jesteś w trzeciej klasie?
-Raczej w drugiej... w zeszłym roku byłem w pierwszej i wtedy poznałem Savire.
-Możemy o niej nie rozmawiać? Trochę nie cierpię jej. Długo by opowiadać czemu.
-No spoko... jesteś przepiękna, wiesz...-nagle zasłoniła go dziewczyna o zbożowych włosach, nie widziałam jej twarzy leczy była wyższa ode mnie włosy miała związane w koński ogon. Była tak zbliżona do niego, po braku słów z jego strony jak i jej mogłam tylko jedno wywnioskować, całowali się. Po jakimś czasie odwróciła się twarzą do mnie. Ona wyglądała jak ja... to było straszne, te same rysy twarzy, tak samo zaczesana grzywka, różniłyśmy się tylko tym że ona miała związane włosy, a ja nie i kolorem oczu jej oczy były niebieskie niczym bezchmurne niebo.
-Kogo ja tu widzę... heh co za niesamowite spotkanie, to już śmieci przyjmują nawet do naszej szkoły?
-Że co proszę? To że jestem młodsza nie znaczy że masz mną pomiatać!- myślałam że zaraz wybuchnę, ta szmata mnie zaczyna denerwować. Lepiej ją zignorować więc ruszyłam pewnym krokiem w stronę klasy w której cała klasa miała spotkać się z wychowawcą.
-A ty gdzie uciekasz?!-usłyszałam za sobą głos Saviry i poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. To była ona, pociągnęła mnie z taką siłą że uderzyłam plecami o szafki.- Zaraz nauczę cię manier szmato!- widziałam jak kieruje pięść w moją stronę, byłam już gotowa by się obronić lecz Katsuro złapał ją za nadgarstek.
- Zostaw ją w spokoju, chcesz mieć problemy u dyrektorki?
- Co bronisz tę sucz?!- spoglądała na niego ze złością, cóż chciał mnie uratować. Nagle odepchnęła go od siebie- pfff... a idź w cholerę ruchać się z tą szmatą!.- Odeszła, najwyraźniej była zazdrosna?.
- Przepraszam za nią... nic ci nie jest?
- Nie musiałeś mi pomagać, znam trochę samoobronę- uśmiechnęłam się.
- Oj, nie wiedziałem. Będę musiał uważać- zażartował ukazując rząd białych zębów. Muszę przyznać że było w nim coś pociągającego. Do takiego stopnia że miałam ochotę rzucić mu się na szyję i skosztować jego ust. O czym ja myślę, znam go przecież kilka minut. Nie wiem co lub kto, ale chciałabym... nie lepiej teraz ewakuować się. Jeszcze zrobię jakąś głupotę i co będzie?.
- Eeee... ja muszę już iść do klasy- uśmiechnęłam się do niego, po czym pobiegłam w kierunku sali numer 202. Jak najdalej od niego i jego zabójczych oczu. Poczułam jak wpadam na kogoś, upadłam pupą na podłogę.
- No no jakaś mała pszczółka zabłądziła- rzekł do mnie białowłosy chłopak na którego wpadłam.- Masz ochotę na zabawę maleńka?
- Chyba śnisz- prychnęłam w jego kierunku, za kogo się on uważa?. Walnięty kasanowa, tylko sex mu w głowie. Zauważyłam że nie był sam był też z nim blond włosy chłopak i nie co niższy czerwono włosy chłopak.
- Pyskata ta mała, lubię takie. Widać że dziewica- uśmiechnął się szyderczo, chyba wpadłam w jakieś bagno.
- Czego ode mnie chcesz? Kasy? Serio aż tak żałosny jesteś? Mogę ci dać ile chcesz?
- Oj malutka nie dogadaliśmy się, ja chcę twojej cnoty piękna.
- Zapomnij!- wykrzyczałam, widziałam jak się zbliża do mnie nie myślałam o niczym innym jak o ucieczce, szybko zaczęłam uciekać na kolanach, podnosząc się w biegu. Poczułam jak łapie mnie za nadgarstek, przyciągnął mnie tak że nasze ciała przylegały do siebie. Odpychałam go, ale jedną dłonią trzymał me ręce unosząc je do góry, przycisnął mnie do ściany, jego dłoń wędrowała powoli pod moją koszulę w kierunku stanika.
-Stary nie przeginasz?- rzekł czerwono włosy chłopak.
- Sasori daj mi się zabawić, ona ma duże nie widzisz?- rzekł białowłosy chłopak po czym zaczął kontynuować. Nagle zobaczyłam jak obrywa pięścią w policzek po czym mnie puszcza i upada na ziemie. Zerknęłam na dziewczynę, która go uderzyła. Była moją wybawczynią, miała czarne włosy i ciemne oczy z oddali wyglądały na czarne. Wyglądała mi znajomo, tylko nie mogę przypomnieć sobie gdzie ją mogłam kiedyś spotkać.
- Zostaw ją w spokoju! A może chcesz by mój kuzyn Itachi się dowiedział?- rzekła ma wybawczyni.
- Nie zrobisz tego!- syknął chłopak.
- Chcesz się przekonać?
- Hidan daj już spokój... mówiłem ci- rzekł chłopak którego nazywają Sasori, lecz nie jestem pewna czy to nie jego przezwisko.
- Zamknij się ofermo! Wiem że ona tego nie zrobi, chyba że faktycznie jest...
- Tak ofermo jestem Michiko Uchiha! Młodsza kuzynka Itachi' ego i ta której mój kuzyn nie da skrzywdzić, a ten kto krzywdzi moją przyjaciółkę, krzywdzi też mnie!
- O cholera!- rzekł mój napastnik po czym wstał i odszedł z chłopakami, z oddali widziałam jak jego towarzyszę, karcą go. Zerknęłam na dziewczynę, teraz już wiem z kąt ją znam. Michiko Uchiha, od dziecka ją znam, zawsze razem bawiłyśmy się i spędzałyśmy czas. Dwa lata jej nie widziałam, zmieniła się. Włosy już miała zapuszczone i nie związane. Nabrała nie co kobiecych kształtów, w sumie nie ona jedyna. Też mam czym się pochwalić, niestety przez to muszę zawsze szukać po sklepach odpowiedniego stanika. Rzadko sprowadzają staniki z miseczką "E".
- Cześć Michi! Kupę lat- uśmiechnęłam się, teraz już wiem że w tej szkole nie będzie aż tak źle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz