niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 7 Planowana imprezka



                              
   Byłam nie do życia, już za kilka dni moje urodziny. Nie planowałam ich organizować, wstałam rano. Nie obeszło się bez drzemki, ubrałam się. Szybko ogarnęłam w łazience. Podbiegłam po kanapkę która leżała zrobiona na blacie kuchennym, dodatkowo sięgnęłam z lodówki zapakowaną kanapkę dla mnie.
   Savira spoglądała na mnie badawczym wzrokiem.
    -Wychodzisz już?
   - Tak spóźniona jestem- odpowiedziałam po czym wsadziłam sobie kanapkę do ust i wybiegłam do szkoły jedząc w biegu.
  Dziś zaspałam, jeszcze był jakiś durny apel o tych beznadziejnych matematycznych geniuszach. Nie ukrywam że jestem jedną z nich i mam nadzieje że za rok mnie nie wyróżnią. W tym roku na szczęście mnie nie wyróżnią, zgubili moją kopie świadectwa i muszę im dostarczyć kolejną. Tam były informacje że byłam w kole matematycznym że z matmy na samych piątkach śmigałam. Wbiegłam do szkoły, każdy był na apelu. Pobiegłam w kierunku auli, wejścia pilnowała nauczycielka. Podeszłam aby wejść na uroczystość.
    -A panienka gdzie?- zagrodziła mi przejście nauczycielka.
    -Na aule proszę Pani.
    -Spóźnialscy mają czekać w swoich klasach do końca uroczystości młoda Panno.
     Spoglądałam na nią jak na idiotkę w sumie bym hałasu narobiła wchodząc tam teraz. Z bólem muszę przyznać że ma racje, odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojej klasy. Usiadłam w rogu klasy, spoglądałam w kierunku okna. Czułam że jakaś cząstka mnie powoli odchodzi? Dziwne uczucie, ale taka jest prawda. Czułam że jakiejś części mnie zaczyna brakować to mnie najbardziej zaczynało martwić. W sumie nie tylko to, straciłam przyjaciółkę.
     -Hej. Coś się stało Keiykomi?
  Odruchowo spojrzałam na Mei, która stała i przyglądała mi się czekając na odpowiedź. Zauważyłam że było dawno po apelu, aż tak bardzo odleciałam i straciłam poczucie czasu?.
     -Ach, cześć… Takie tam…
     -Pokłóciłaś się z Michi?
     -Skąd wiesz?
     -Zgadywałam. Nie ma jej dzisiaj…
     -Trochę się posprzeczałyśmy, chociaż nie można tego nazwać sprzeczką…
     -Będzie dobrze, nie martw się…
     -Wiem, że nie będzie…
  Miałam racje, nie widziałam Mi jeszcze tak bardzo wściekłej na mnie.
     -Hidan, to nie jest twoja klasa!
     -Już sobie idę, Kakashi-sensei. Wpadłem tylko do koleżanki. – wyszczerzył zęby i objął Kaneę ramieniem po czym wyszedł z klasy machając jej na pożegnanie.
     -Hidashi, wiesz gdzie jest twoje miejsce?
     -Tak. Idę…
 Odprowadziłam wzrokiem Mei po czym dalej zajęłam się rozmyślaniem co tu zrobić aby Mi się ze mną pogodziła. Lekcje mijały szybko, a ja nie miałam pomysły już na nic. Wróciłam do domu nie co załamana, Saviry nie było więc posiedziałam trochę w salonie i oglądałam tv. Po jakimś czasie odrobiłam lekcje, naglę dzwonił mój telefon. Zerknęłam na wyświetlacz, to był tata, odebrałam.
    -Hej słonko!
    -Cześć tato- uśmiechałam się słysząc jaki jest pełny energii.
    -Niunia… masz urodzinki na dniach. Rozmawiałem ze służbą aby dłużej pracowali tego dnia. Mnie i tak w domu nie będzie bo jadę w interesach dlatego zaproś tylu znajomych ilu zapragniesz, a i jak popijecie to mogą przenocować. Mamy przecież sporo pokoi.
    -Tato?
    -Po co ci tyle pokoi?
    -Kochane… mam wykupionych kilka hoteli jak i sklepów na kontynencie. Wiadomo że w kilku miejscach na raz nie mogę być. Dlatego wtedy wysyłam kierownictwo w delegacje do mojej posiadłości. Za miesiąc przyjedzie trochę ludzi w delegacje, wtedy będziesz mi potrzebna. Gdyż musisz wiedzieć co będzie ciebie czekać jak to wszystko odziedziczysz.
    -Tato mam szkołę.
    -Przecież za miesiąc będziecie zbliżają się wakacje.
  Właśnie teraz uświadomiłam sobie jak szybko zleciał rok szkolny, nie spodziewałam się że to będzie szło w tak szybkim tempie. Cóż byłam tak pochłonięta problemami że nie zdałam sobie sprawy z tego jak szybko mija czas.
    -Dobrze, zorganizuje imprezę.
    -Bardzo się cieszę kochanie, pa córeczko.
    -Pa pa tato- rozłączyłam się i uszykowałam się do snu.

    Następnego dnia nie co się wlekłam do szkoły, cóż szybko wstałam, uszykowałam się i wyszłam bez słowa. Byłam jako pierwsza z klasy w szkole, siedziałam sobie na parapecie i spoglądałam na okolice za oknem. Myślałam że za moment się rozpłaczę, walczyłam z tym z całych moich sił. Przecież nie mogę płakać tutaj, westchnęłam. Nie mam ochoty by siedzieć w tej szkole, może kupie zaproszenia, powypełniam je i wrócę popołudniu do szkoły, powkładam do szafek? Świetny pomysł, jutro każdy otworzy szafkę a tu zaproszenie na imprezę. Przy wyjściu z budynku minęłam Michiko. Obie z podniesionymi głowami nawet na siebie nie spojrzałyśmy.
    -Keiyko! Wychodzisz? – Meirin z Kaneą podbiegły do mnie.
    -Tak, wychodzę.
    -D-dlaczego? – dopytywała się Meirin.
    -Bo nie chcę tu być – warknęłam i dalej bez słowa ruszyłam przed siebie.
  Po drodze zahaczyłam o sklep aby kupić kartki z zaproszeniami, cały ranek w domu spędziłam na wypisywaniu zaproszeń. Wypisałam też zaproszenie dla Michi, mam nadzieję że przyjdzie. Ona jest dla mnie jak siostra, ta lepsza rzecz jasna bo mojej głupkowatej siostrze daleko do Mi, a Hien może równać się z Michi. Lecz moja bliźniaczka w internacie, tęsknie za nią. Gdy wypisałam kartki, pobiegłam do szkoły i powkładałam do szafek. Oczywiście wiedziałam kto ma jaką szafkę, poprosiłam specjalnie Hidana aby skołował dla mnie listę numerów szafek wybranych osób, w zamian za załatwienie i opłacenie kolacji dla dwojga w restauracji. Nie wiem co on knuje z restauracją, ale coś czuje że to dla Kane. Oby nie wygadał idiota że ja mu to opłaciłam w zamian za mały włam do gabinetu dyrektorki. Do szafek Aka nie musiałam wsuwać kopert z zaproszeniami, ponieważ wszyscy byli na schodach.
    -A wy nie w domu?.
    -Jak sama widzisz… nie.-rzekła dziewczyna o niebieskich włosach. Była dziewczyną szefa Akatsuki. Uśmiechnęłam się i wręczyłam każdemu zaproszenie oprócz Itachi’emu.
    - A co to?- spoglądał się na mnie pytająco Sasori.
    -Zaproszenie na moje urodziny.
    -Mam rozumieć że nie jestem zaproszony?- spoglądał na mnie Itachi pytająco.
    -Jesteś tylko zapomniałam twojego zaproszenia, jest w mojej szafce. Pójdziesz ze mną?
    -Pewnie- odpowiedział.
  Szliśmy w ciszy, musiałam przerwać.
    -Jak układa ci się z Mei?
  Na jego twarzy zagościł rumieniec, a czyli coś do niej czuł. Muszę wiedzieć co konkretnie. Ciekawskie jajo ze mnie, tylko żebym nie dostała kociej mordki od ciekawości.
   -Jakoś leci… słyszałem że pokłóciłaś się z moją kuzynką.
   -Tak, długo by opowiadać.
 Byliśmy przed moją szafką, otworzyłam ją i wyciągnęłam dwa zaproszenia, musiałam kilka dać do mojej szafki bo za dużo miałam tych zaproszeń.
   -Masz dwa, jedno jest Mei, dasz jej?
    -No pewnie… o to się nie martw.- Wziął zaproszenia i poszedł, a ja rozdałam resztę. Wróciłam do domu, nie pojawiłam się w szkole dwa dni pod rząd. Załatwiałam sprzęt na imprezę, szykowałam listę znanych drinków i dań na imprezę, a najważniejsze były poszukiwania sukienki na urodziny.
   Był wieczór, widziałam jak zbliżali się goście. Serce drżało mi jak szalone, to już czas na moje urodziny. Oby wszystko się udało, przeszłam samą siebie szykując te urodziny. Mimi uszykowała mi rozkoszną fryzurę, miałam ułożone włosy tak samo jak przy spotkaniu z Panem Otoru. Miałam czarną sukienkę Gucciego, wyglądałam prześlicznie. Do pokoju wbiegła siostra, była załamana, spojrzała na mnie błagalnie.
    -Pomóż mi proszę. 
    -Co się stało?
    -Chcę wyglądać dziś pięknie... ja chyba... kocham nadal Itachi'ego.
 Tym mnie zaskoczyła, wredna jędza prosi mnie o pomoc? Tego jeszcze nie było. Widziałam że jest szczera ze mną, mówiło to jej spojrzenie. W sumie Itaś interesuje się Meirin, ale było mi żal Saviry. Chyba tylko z tego względu, zmyje jej kilo tapety i razem z Mimi zrobimy z niej bóstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz