Biegłam
korytarzem, rozmawiałam już z prawie wszystkimi uczniami. Mi i Kane
też, została jeszcze jedna grupka. Akatsuki, nagle dostrzegłam ich
siedzących na schodach. Wszyscy byli w komplecie, wspaniale,
podbiegłam do nich.
- Hej wam!- uśmiecham się.
- Um... kolejna pusta lala- prychnął blond włosy chłopak.
- Mów sam za siebie... Barbie- odszczekałam się.
- Hahaha! Barbie... Deidara ty moja słodka barbie haha!- padł śmiechem Hidan, widziałam że praktycznie wszyscy dusili w sobie śmiech, nie licząc białowłosego bo ten kulał się ze śmiechu. Deidara był cały czerwony ze złości.- Mała ja ciebie ubóstwiam... te twoje tekściki hehe.
- Hidan... pochlebiasz mi.
- Oj tam! Raz w życiu można- odpowiedział mi.- Po za tym co ciebie do nas sprowadza, bo raczej nie przyszłaś przywitać się, a może się mylę?
- Masz racje, mam powód przez który stoję przed wami. Chodzi o Savire.
- No to zamieniamy się w słuch- powiedział Sasori.
- Słyszeliście o nowej uczennicy Meirin? Chodzi do pierwszej klasy.- Wszyscy spoglądali na siebie, czyli miałam racje, wiedzą o niej.- Savira nagadała na nią wiele głupot, typu że puszcza się itp. To brednie, kłamstwa.
- A czemu tak uważasz, zawsze w plotce jest ziarenko prawdy- odpowiedział Itachi, spoglądałam na niego złowrogo. Miałam ochotę mu nabluzgać i to zrobię już otwierałam usta, gdy wtrącił się Sasori.
- Spoko Keiykomi, nie masz czym się martwić. My wierzymy w to co widzimy.- Uśmiechał się do mnie, muszę przyznać że słodki z niego chłopak. Najchętniej schrupałabym go, nawet nie próbuje do niego startować, jestem za bardzo zła na niego. Jeszcze zepsuła bym dobrego chłopca.
- Cieszę się że tak mówisz- uśmiechałam się do Sasori' ego po czym spojrzałam na Itasia.- To że jej ojciec tak zdecydował nie znaczy że musisz się na niej mścić.- Wszyscy z Aka zerkali to na mnie, to na Itachi’ego.
- A co ty możesz wiedzieć o życiu?
- Na pewno więcej niż sobie wyobrażasz... Nie chciał byś być w mej rodzinie bo...
- Bo?- powtórzył, nie mogłam mu powiedzieć. Szybko by dotarło do Michi.
- Nie ważne- odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku sali gimnastycznej, na chwile zatrzymałam się i zerknęłam na nich przez ramię.- Nie zachowuj się jak rozwydrzony bachor, to nie pasuje do członka samorządu uczniowskiego, a Deidara? Nie przejmuj się tym co powiedziałam. Obraziłeś mnie, więc nie dałam za wygraną. Teraz jesteśmy kwita- uśmiechnęłam się i ruszyłam dalej nie oczekując odpowiedzi. Byłam już w sali gimnastycznej, czekałam na Mi i Kane. Tu miałyśmy porozmawiać o rezultatach naszej strategi. Dziewczyny dołączyły już do mnie.
- Jak u was?
- Wszystko ok, każdy uwierzył. Tylko zwolenniczki Saviry twierdziły że to ja kłamie- mówiła Kane.
- U mnie każdy wierzył- uśmiechała się Michi.- Jak u ciebie Kei?
- Wszyscy wierzą, tylko Itaś...
- Mówiłam ci o wuju... wiedziałam że z nim będzie problem. Ważne że odkręciłyśmy to.- Cała nasza trójka się cieszyła, czekałyśmy tylko na koniec lekcji aby uczcić nasze poczynania. Poszłyśmy na pizze, była wyśmienita. Już miałyśmy się żegnać, gdy nagle Kane złapała mnie za końcówkę żakietu.
- Kei... pamiętasz Katsuro?
- No i?- zdziwił mnie ten temat z jej strony.
- Moja sąsiadka jest z nim w klasie, chodzi o to że od tamtego incydentu, nie jest z Savirą.
- Nie obchodzi mnie to Kane, ja do niego nic nie czuje. To było tylko przelotne uczucie, a wiesz dobrze że miałam swoje powody, aby się zemścić.
- Tak wiem... chodzi o to... sąsiadka mi mówiła że nauczyciel go przyłapał jak w zeszycie napisał coś typu Kocham ciebie Keiykomi Hayashi, on coś czuje do ciebie.
- Daj spokój to jedna z jego gierek. Celowo to zrobił, wie że to do mnie dotrze i że spasuje.- Że też dała się nabrać na jego gierkę- wybacz, ale muszę już lecieć, do zobaczenia w poniedziałek!- wykrzyczałam biegnąc przed siebie. Nagle zajechał mi drogę ojciec, otworzył przednią szybę.
- Wsiadaj, zabieram ciebie na weekend.
- Ok!- uśmiechałam się, wsiadłam do auta, widziałam że Mi z Kane mnie obserwują.- Tato, dlaczego podjechałeś audi?
- Lubie jeździć nim raz na jakiś czas.- Uśmiechał się ukazując rząd białych zębów, zastanawia mnie jedno. Czemu ktoś taki jak on miał mafie? Czułam jak wibruje mi w kieszeni telefon, wyciągnęłam go i zerknęłam, to był sms od Mi.„Michiko: Teraz się nie wymigasz, powiedz nam co jest grane, martwimy się o ciebie.”Nie chciałam jeszcze tego im mówić dlatego jej napisałam.„Wszystko powiem w swoim czasie... proszę dajcie mi tylko czas. Teraz nie jestem w stanie wam tego wyjaśnić.”Mam nadzieję że tyle im wystarczy, wiem że dla nich teraz jestem jedną wielką tajemnicą, ale co mam powiedzieć. Hej mój tato jest w mafii, ale tak naprawdę w niej nie jest bo się rozpadła z rok temu, dobrze się trzyma, jest biznesmenem, a pozostałości po mafii to tak jak by jego ochrona? Nie uwierzyły by mi. Weekend spędziłam trenując i spędzając czas z ojcem. Nie wiem czemu on tyle dla mnie robi. Mimi raz mi mówiła że słyszała jak rozmawiał z notariuszem, ponoć cały jego majątek po śmierci ma być mój. Najpierw mnie porzucił, a teraz to? Cóż wieczorem w niedzielę odwiózł mnie do domu, pouczyłam się trochę i poszłam spać. Rano wstałam, znów musiałam biec do szkoły, pozwoliłam sobie na dwie drzemki. Byłam w szatni, Mei zmieniała buty.
- Cześć! – uśmiechałam się do niej – nie miałyśmy jeszcze okazji porozmawiać, ale to jest naprawdę doskonały moment na to!
- No nie wiem, wiesz, za pięć minut dzwonek…
- Nie przejmuj się. Nie zauważyłaś, że Kakashi zawsze spóźnia się w poniedziałki pół godziny?- to jedyny dzień w który się nie spóźniam.
- Eeee...
- Słuchaj. Przepraszam, że przepraszam dopiero teraz ale dopiero się dowiedziałam, bo nie było mnie w szkole. – starałam się to wszystko szybko streścić– Wiesz, za moją siostrę…
- Siostrę? Ah, więc Savira…
- Tak, tak. Ta wyfiokowana pizda jest NIESTETY ze mną spokrewniona. Mamy różne matki, ale tego samego ojca… No cóż, byłoby fajnie gdyby można było wybierać sobie członków rodziny. Ale tak do rzeczy… nagadała głupot, wiesz o co mi chodzi. Ani ja, ani reszta klasy w nie nie wierzymy. Aka też nie z tego co słyszałam. No i ta część szkoły, która ma wyższe IQ niż ten słupek do wiązania rowerów przed szkołą co stoi.
- Aka? To znaczy Akatsuki tak?- spoglądała na mnie słuchając dalej.
- Mhm, istotnie. Z resztą ta banda jest pod tym względem w porządku. Gnębią bo gnębią, ale przynajmniej mają wszystko w dupie. Zwłaszcza plotki. Wierzą w to co widzą a nie słyszą po raz dziesiąty w innej wersji. – uśmiechała się do mnie, co dobrze to wróżyło. Poszłyśmy razem do klasy, cieszę się że tyle mogłam dla niej zrobić. Dobrze że nie wie ile się z Mi i Kane natrudziłyśmy aby każdy uwierzył. W sumie wolałam ją uśmiechniętą, no i lubię ją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz