czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 9 Fatalne zakupy



Byłyśmy chyba wszędzie, kupiłam sporo sukienek, spodni jak i bluzek. Uśmiechałam się do Mei, która właśnie wychodziła z przymierzalni. Wybrałam dla niej zieloną bluzkę, odsłaniała co nie co podkreślając jej kobiece kształty.
     -To raczej nie mój gust- spoglądała na mnie zdegustowana.
     -Daj spokój, pięknie wyglądasz.
     -To nie mój gust.
     -No dobra… skoro tak uważasz… chodźmy coś zjeść! Ja stawiam!
   Złapałam Mei za rękę ciągnąc ją, zatrzymała mnie przed wyjściem ze sklepu. No tak miała na sobie bluzkę, którą przymierzała. Wróciła do przymierzalni, a gdy z niej wyszła, odłożyłyśmy bluzkę na wieszaku i pobiegłyśmy do KFC. Zamówiłam sobie tortille, Mei kubełek z kurczakiem. Żartowałyśmy sobie, dolewałyśmy pepsi, było zabawnie kiedy walnęłam Mei kawał aż biednej pepsi wyleciała nosem. Długo tak dobrze się nie bawiłam, zbliżał się wieczór. Nie spodziewałam się  że tak szybko czas minie, wyszłyśmy z centrum handlowego.
    -Kei, chce wrócić do tamtego tematu, wiesz o twoim tacie.
   -Tylko że nie mamy nic do gadania, temat tamten zamknięty… O widzę nasze auto!
   -Kei! Słuchasz mnie?!.
   Chyba ją zdenerwowałam, tylko że ta sprawa była zamknięta. Irytowało mnie to że chce się wpierdalać tam gdzie nie ma. Zatrzymałam się i spojrzałam na nią, cóż po tym ciężko było nie wybuchnąć, ale starałam się.
   -Pamiętaj, złość piękności szkodzi.
   -W tym przypadku nie… z tego co wiem to twój tata to jakiś mafiozo…
    -On nie jest mafiozom!
    -Kanea mówiła inaczej.
    -Kanea?! A czy twoja Kanea jest jego córką?!
   -Nie Kei, ale…
   -Ale co?!
   -Kei daj mi skończyć…
   -Dobrze słucham!- myślałam że zaraz oszaleje, nie zna mojego taty, a sobie gada jaki on jest. Rozmawiała z nim?! Nie!.
   -Chodzi o to że zmieniasz się, po kłótni z Michiko… ja ciebie chwilami nie poznaje. To normalne że mamy podejrzenia, bez powodu byś się tak nie zachowywała. Dodatkowo zaczęłaś zadawać się z Katsuro, Kanea mówiła że…
   -A więc to o to chodzi?! Najpierw ostrzega mnie przed nim Savira, potem Kane, teraz ty…
   -Czekaj… Savira ciebie ostrzegła?
   -Tak… coś jeszcze pierdoliła że to przez niego stała się taka jaka jest, że chce się zmienić, że stara się.
   -Hmmm… to by wyjaśniało- widziałam jak była zamyślona, w sumie to czułam się jak bomba zegarowa, która zaraz wybuchnie.
   -A czy to ma znaczenie?! Chodzi mi o to że zachowujesz się jak jakaś niewinna owieczka, a święta nie jesteś!
   -Kei o co ci…
   -A o to że nie znasz mego ojca w sumie mogłaś zapytać się swojego tatę kim jest mój ojciec że już mafii nie ma! Twój tata był u nas na kolacji zanim byłaś w szkole!
   -Kłamiesz!
   -Tak? To zapytaj się swojego tatusia! Oj naiwna Mei, nawet złapałaś się na sztuczkę Itasia!  
   -O co ci chodzi?
   -A o to że Itachi wykorzystuje ciebie! Każdy w szkole to widzi tylko ty nie! Nie zauważyłaś, ślini się do ciebie aby jego tata awansik dostał! Zapytaj się tatusia czy jakiś czas temu Uchiha awansu nie miał! Podejrzewam że pewnie dostał…
   -Nie wierzę ci!
   -Nie?! To czemu Itachi gnębił ciebie bo jego ojciec miał stracić posadę?!- Zamknij się wreszcie… nie gadaj jej głupot zamknij się. Ja tak nie sądzę Mei, czemu z moich ust wydobywają się inne słowa?!. Nie, nie, nie!. Widzę jak ona drży, z każdym słowem ją ranie.
   -K…kłamiesz…- widziałam łzy w jej oczach, chciałam cokolwiek zrobić, ale nie panuje nad sobą.
   -Ahhh tak?! To dlaczego służba słyszała twoje jęki z sypialni gdzie z nim spałaś?! Oj naiwna Mei! Upił ciebie, a potem wykorzystał.
   -Nie…nie wierzę ci!
   -To dlaczego cała moja służba od wczoraj trąbi o niskiej blondynce i wysokim ciemnowłosym chłopaku, którzy byli w pokoju, który no tak miał być twój i Kane…
   -Przestań…- łkała, a ja nie potrafiłam zamknąć jadaczki.
   -Ponoć tak krzyczałaś jak by pieprzył ciebie jak w jakimś pornolu. Nawet znalazłam w tamtej sypialni zużytą gumkę. Spójrz prawdzie w oczy… Wykorzystał cię!- Czemu kłamie, cała drżę, a Mei uciekła. Widziałam jak biegła, płakała i to przeze mnie. Poczułam że nogi mam jak z waty, upadłam na kolana. Przesadziłam, przeszłam samą siebie. Jedna z kobiet pomogła mi wstać, widziałam że była przejęta tym że nagle upadłam na kolana. Poszłam do samochodu w którym czekał szofer.
    -A gdzie panienki koleżanka?
    -Musiała szybciej iść… zawieź mnie do Rezydencji.
   -Jak sobie panienka życzy. Mogę bagaż?
  Wręczyłam mu moje zakupy, to były moje najgorsze zakupy. Skrzywdziłam na nich tylko niewinną dziewczynę, wyładowałam złość na niej. Szofer schował torby do bagażnika po czym wpuścił mnie do samochodu. Szybko wróciłam, spakowałam się po czym szofer podwiózł mnie pod dom mamy. Poszłam do mojego pokoju, spoglądałam na telefon. Zostałam sama, tylko sama, no tak jest jeszcze Katsuro. Zadzwoniłam do niego, odebrał od razu przy pierwszym sygnale.
   -Tak maleńka?
   -Czy twoja propozycja nadal aktualna?
    -Ta z chodzeniem? Tak jeśli ta to tak.
    -Jednak przystanę na twoją propozycje…
    -Kei czy ty?
    -Tak czuje coś do ciebie Katsuś…
 Może kłamałam, sama nie jestem pewna, był kiedyś chłopak który mi się podobał, ale to tylko mi się podobał. Z Katsuro było inaczej, nie wiem co to było za uczucie, ale uznam że to właśnie to co mu powiedziałam. Rozłączyłam się po czym udałam się spać, rano zobaczyłam że Katsu napisał mi sms-a. Chciał abym związała włosy w koński ogon tak jak niegdyś miała Savira, dodatkowo dopisał o zmianie na fejsie. Weszłam, już miał zmieniony status na w związku ze mną. Sporo osób gratulowało i życzyło szczęścia, ciekawe czy dziewczyny już widziały. Cóż widziałam że Meirin jest dostępna na chacie, czyli albo dopiero widzi to, albo już widziała. W sumie dziś później zaczynały się lekcje, wyszłam z pokoju. Savira w salonie popijała kawę i oglądała tv. Jak mnie zobaczyła, wywaliła duże oczy na mnie.
   -Nie no… jesteś z Katsu!
   -A widziałaś status na fejsie?
    -Nie? Wiem że każda dziewczyna Katsuro musi mieć związane włosy w koński ogon. To teraz tylko czekać aż będzie chciał się dorwać do twoich majtek.
    -Jak zwykle ściemniasz.- Przewróciłam oczami i poszłam do szkoły, każdy dziwnie się na mnie spoglądał. Zwłaszcza kilka dziewczyn, weszłam do klasy. Mei nie było, była tylko Kanea. Podbiegła do mnie prowadząc mnie na dach szkoły.
   -Co powiedziałaś Mei?!- Była wkurzona.
   -Nie wiem o co ci chodzi…
   -Kei nie kłam wiem że byłaś z nią na zakupach wczoraj. Z Hidanem was widziałam. Od tamtej pory nie odbiera komórki, nie odpisuje na sms-y. Itachi się martwi, ja się martwię. Wiem że to ty!
  -Hahahahahaha!- Nie wiem czemu, ale bawiło mnie to, nie mogłam powstrzymać śmiechu.
   -Kei co się z tobą dzieje…
   -Jak to co? Hehe… powiedziałam jej prawdę, a prawda w oczy kole haha!
   Minęłam ją i wróciłam do klasy, chwilami zastanawiam się. Dlaczego nie mogę zamknąć tej swojej parszywej jadaczki?. Tak więc zyskałam nowych wrogów. Cóż sami na to zasłużyli, przynajmniej Katsu mnie rozumie.

Rozdział 8 Impreza



Spoglądałam nadal na Savire nie dowierzając w to co mówi, razem  z Mimi zabrałam się za ogarnianie siostry. Miała krótsze włosy, kilka centymetrów za ramionami, lekko lokowane gdyż użyłam lokówki. Zaczesałam jej włosy tak że miała przedziałek na środku. Wyglądała zabójczo, wzięłam jedną z sukni jakie kupił mi ojciec.
    -Masz, tobie przyda się bardziej, nakładaj też mniej makijażu.- Uśmiechałam się wręczając jej suknie.
    -Muszę ci coś powiedzieć.
    -Moja starsza siostra chce mi coś powiedzieć?.
    -Przestań Kei to poważne… chodzi o Katsuro.
    -Więc…- byłam zaskoczona, lecz widziałam w jej spojrzeniu powagę.- Słucham?
    -To przez niego stałam się taka wredna, zaczęłam nakładać ostry makijaż… kazał mi, jak się nie zgodziłam to… uderzył.
    -Mam w to uwierzyć?! Chyba sobie jaja ze mnie robisz!
   -Kei wiem co mówię, zobaczysz, mu zależy na twoim dziewictwie. Ja skłamałam że nie jestem dziewicą więc zostawił mnie dla ciebie… To jego dziwne hobby, szuka dziewicy, a jak odda mu to co chce, zostawia ją i szuka… chce być taka jak kiedyś, zaczęłam starać się, ale nie wychodzi mi to…
   -Przestań! Najpierw prosisz o pomoc a teraz łżesz?!- myślałam że zaraz dostanę szału, najpierw siostra chce mi zrujnować życie, a teraz rzekomo chce mnie ostrzec.
   -Keiymomi…

  Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami, musiało minąć trochę czasu zanim się uspokoiłam. Przecież dziś moje urodziny, poszłam do służby prosząc aby wpuścili gości. Wlazłam butami na bar w sumie to do mnie podobne, trzymałam mikrofon. Najpierw wydobył się  przeraźliwy pisk z głośników, a następnie mój głos.
-Sory, sory, to nie było planowane… Witajcie na mojej szesnastkowej imprezie. Mam nadzieję, że wszyscy będziecie bawić się grzecznie i kulturalnie. – wszyscy milczeli wybałuszając na mnie oczy. – Hahaha! – roześmiałam się głośno. – Żartowałam. Pamiętajcie tylko, że pokoje są do waszej dyspozycji, ale nie przesadzajcie… Dobra, już wam nie nudzę. Niech ta impreza, przejdzie do historii!
         I w tym momencie zeskoczyłam z baru na równe nogi wśród wiwatów, a z głośników wydobył się głośny bit Hardwella. Widziałam jak Kanea z Mei do mnie biegną.
     -Keiyko! Świetnie wyglądasz! – pisnęły zachwycone.
     -Czy to Gucci? – zapytała Meirin dotykając czarnego lekkiego materiału sukienki.
    -Istotnie. – uśmiechałam się. – Wy też wyglądacie cudownie…
    -Chciałyśmy ci złożyć życzenia zanim się napijemy. – powiedziała Kanea po czym obie mnie przytuliły.
   -Dziękuję wam, ale teraz to chyba po drinku, co? – zaproponowałam i obie przystały na moją propozycję.
    -Gdzie jest Michi? Nie przyszła? – zapytała Mei. Więc nie przyszła, czyli me starania poszły na marne, o nie chyba zaraz się rozpłaczę. Kurde nie powinnam płakać w urodziny, zwłaszcza moje.
    -Nie wiem. – odparłam – O, nasze drinki…  - musiałam zmienić temat.
   -Havana Cocktail, Sex on the Beach oraz Tequila Sunrise.
             Wzięłam swojego drinka po czym upiłam zawartość.
         -Wow… nie wiedziałam, że smakuje tak samo dobrze jak wygląda – zaśmiała się Mei. – Kei… widziałam przy wejściu Katsuro i Savirę, ale nie razem…
    -Bo nie są razem… właśnie, musze do niego podejść. Zaraz do was dołączę. – Szybko ruszyłam w kierunku tłumu uśmiechając się do każdego, nie wiem czemu. Potrzebowałam go, jego silnych ramion, przez które zapominałam o problemach, smutkach. Widziałam go,  wpadłam prosto w jego ramiona.
   -Tęskniłam…- wyszeptałam tuląc się, wiem że nie słyszał przez muzykę.
    -Hej księżniczko co jest?- spojrzałam na niego, widziałam ciepłe jak i czułe spojrzenie. Nie możliwe by ktoś taki był kimś złym, nie wierzę w to.
    -Nic rycerzu.
    - Może drinka?
    -No pewnie- zniknął w tłumie po czym przyszedł z dwoma drinkami. Chciałam wziąć ten po lewej lecz Katsu dał mi ten po prawej, dziwne, ale nie myślałam o tym za dużo. Po kilku drinkach, czułam lekkie zawroty głowy, świat nie co wirował. Muszę przystopować, więc poszłam zatańczyć z Katsuro. Stan upojenia nie przeszkadzał mi w tańcu. Piłam dalej czując jak zimny drink spływa mi do żołądka.
   -Kei! Szukałyśmy cię! Chodź, chcemy wiedzieć jedną ważną rzecz…- odwróciłam się i zobaczyłam Kane z Mei. Czego one chcą ode mnie? Zabrać mnie od tego spokoju? Od Katsuro, ale ja nie chcę.
   -O co wam chodzi?
   -Wiesz, bo chcemy zobaczyć twoją reakcje na prezenty od nas już teraz…
         Meirin objęła mnie ramieniem i wyprowadziła na koniec Sali i razem z Kaneą wręczyły mi swoje prezenty z leżącej sterty na wielkim stole w holu wejściowym. Byłam zaskoczona, to tylko o to im chodziło?. Dostałam od Mei misia, a od Kane naszyjnik ze srebra z srebrnym słonikiem. Poszłam z nimi potańczyć, ale zanim to zrobiłyśmy. Poszłyśmy po chłopaków, którzy byli przy stoliku. Tańczyłam dosłownie z wszystkimi, nawet Hidanem. Było wspaniale, przynajmniej już tak bardzo nie kręciło mi się w głowie.
       -Czy mógłbym prosić do tańca, Keiykomi? – Katsuro porwał mnie do tańca, uśmiechałam się. Było wspaniale, właśnie tego mi brakowało. Po utworze Kanea z Meirin wyszły na hol ze mną, kiedy Katsuro poszedł po kolejnego drinka dla mnie.
      -Słuchaj, Kei… Niezbyt nam się podoba ta akcja z tym całym Katsuro i…
    -Co wam się w tym nie podoba, hm? – przerwałam Kane, nie podobała mi się ta rozmowa.
    -No… przecież pamiętasz jaki on był…
    -Odczep się od niego!
    -Co to niby teraz on jest ważny tak!? – uniosła się Kanea.
     -Ej, dziewczyny, może chodźmy zatańczyć, co? – wtrąciła się Mei, jeszcze jej tu brakowało do tej całej szopki.
    -Nigdzie nie idę! Keiyko, znowu chcesz przechodzić przez to samo!? Byłyśmy przyjaciółkami a teraz co!? Nagle nie? Bo zjawił się znowu twój ojciec i ci odbijać zaczęło!?
    -Nie zaczęło mi odbijać! Odziedziczę to wszystko! Po tacie! Wynagradza mi teraz…
     -Co ci niby wynagradza!? Hę!? To, że miał cię głęboko w dupie przez ten cały czas!?
    -Dziewczyny, proszę, uspokójcie się…
    -Michiko nie przyszła bo nawet nie chciała cię widzieć!  Znowu się zmieniasz! To… to okropne! On znowu robi ci wodę z mózgu!
    -Gówno wiesz o nim i o tym czym się zajmuje!
    -Twój ojciec to pieprzony mafiozo, przejrzyj na oczy! On cię nie doprowadzi do niczego dobrego!
    -Wcale nie! Mafia upadła! Nie ma jej…
    -I ty mu w to wierzysz!? Ile razy cię okłamywał? Ile razy cię zostawiał? Ile razy obiecywał, że się zobaczycie a następnego dnia dostawałaś głupi wisiorek za cholera wie ile kasy, bo on „NIE MIAŁ CZASU”!
    Tego było już za wiele, nie wytrzymałam. Odwróciłam się na pięcie i uciekłam, czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Usiadłam na wielkim łóżku w swoim pokoju łkając cicho. Nie mogłam poradzić sobie z natłokiem myśli, który powodował ból głowy. Zostałam już sama. Michiko wyjedzie do swojej szkoły z internatem, z Kaneą już się pokłóciłam. Znów będę sama, zupełnie sama, bez przyjaciół i bez wsparcia.
    -Keiyko… - usłyszałam pukanie do drzwi.
    -Idź sobie! – krzyknęłam.
    -To tylko ja, Katsuro…
    -Czego chcesz!?
    -Porozmawiać. Tylko porozmawiać…
         Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Zrzuciłam już swoje szpilki i całą biżuterię, więc miałam na sobie jedynie imprezową sukienkę. Przekręciłam klucz, dzięki czemu drzwi były już otwarte, poszłam na swoje łóżko, skuliłam się na jednym rogu.
    -Nie wierz im… To nie prawda co one mówią. Wiesz, że mi na tobie zależy.
    -N-naprawdę?
    -Tak. Naprawdę. Chciałem powiedzieć ci to już dawno temu ale nie miałem odwagi. Twój tata się stara i o ciebie dba, więc nie widzę powodu dla jakiego miałby cię okłamywać… - Katsuro objął mnie, poczułam się bezpieczna.  Jego ramionach nie czułam już samotności. Czułam ciepło jego ust, myślałam że zaraz się rozpłynę, lecz te pocałunki były coraz bardziej bolesne i agresywne, nie mogłam złapać oddechu już  chciałam go odepchnąć, ale Katsuro  zwolnił, pocałował mnie trochę namiętniej, bardziej delikatnie, przez co poczułam się lepiej. Nie zaprotestowałam, nie wiem czy to alkohol, ale już miałam gdzieś jak mnie całuje. Wpadliśmy na łóżko całując się, leżał na mnie. Nagle jego ręka wędrowała pod moją sukienkę, odepchnęłam go. Spoglądał na mnie pytająco, przygryzłam dolną wargę.
    -Nie chce.
    -Wiem że tego pragniesz mała, twoje ciało mówi mi co innego.
    -Jesteś w błędzie, chce się z tobą tylko potulić i tak usnąć.
    -Cholera… za słaba dawka…
    -Słaba dawka? Czego?
    -Nic, nic skarbie. Chodź do mnie królewno.- Przyciągnął mnie do siebie po czym usnęłam w jego ramionach.
          Przeklęty telefon dzwoni, zaraz go rozwalę o walnę młotkiem i szybka śmierć. Nie lepszy pomysł, utopie gadzinę. Dlaczego jeszcze dzwoni i czemu tak mnie boli głowa, co się wczoraj działo? Ehhh… pamiętam tylko że poszłam szukać Katsuro, dał drinki, piłam i dalej nic, zero pustka.
     Wzięłam telefon i odebrałam.
      -Hej tu Mei, co powiesz na zakupy?
      -yhmmmm….
     -To jak będzie?
    -Hmm… dopiero podniosłam się z łóżka… - przeciągałam moje obolałe mięśnie, śmiejąc się. – jestem jak najbardziej za. Zakupy dobra rzecz. Przyda mi się chyba takie wyjście z domu… Ahhh… głowa mi pęka…
    -Kac morderca?
    -Przecież nie piłam aż tyle… cholera… która to już na osi?
    -Jest trzecia po południu, Kei.
     -No, pospałam sobieee – znów ziewnęłam i przewróciłam się na drugi bok.
    -Będziesz już jutro w domu czy nadal u ojca? – zapytała.  
     -U ojca. Ale to nie problem, szofera mam do dyspozycji więc przyjadę po ciebie. Będę u niego spędzać weekendy, wiesz… integracyjnie. O której mam być?
       -Około dwunastej, dasz radę?
        -Pewnie. Wstanę. Więc do zobaczenia jutro.
        -Okej… pa. – pożegnała się po czym rozłączyłam się. Poszłam do Kuchni, Mimi zaraz dała mi tabletki na kaca. Był już porządek, wyglądało tak jak by nie było nawet imprezy. Dowiedziałam się że już nikogo z gości nie ma na terenie posiadłości. Nawet Saviry, która pojechała do domu potowarzyszyć mamie. Od kiedy zrobiła się taka milusia, nie rozumiem. Poszłam do pokoju przeglądać fejsa, widziałam sporo fotek z mojej imprezy, widać że każdy świetnie się bawił. Cieszyło mnie to, bo tak miała wyglądać imprezka. Zaniepokoiło mnie jedno zdjęcie, nie ta parka co uśmiechała się robiąc sobie zdjęcie, tylko to co było na trzecim planie. Meirin stała pomiędzy mną i Kane, chyba… kłóciłyśmy się. Jutro Mei wyjaśni mi na zakupach, chce tylko znać powód kłótni. Wieczorem rozległ się dzwonek do drzwi, kamerdyner który nazywał się Rio, otworzył gościowi. Był to Katsuro, rzuciłam się w jego ramiona. Poszliśmy do mojego pokoju, znów całowaliśmy się, niestety jego pocałunki były nadal agresywne, sprawiające ból. Odepchnęłam go, nie było to przyjemne, za grosz.
     -Może lepiej wrócisz do domu?.
    -Czemu?
      -Nie czuje się najlepiej.
      -Ponoć seks jest najlepszym lekarstwem.
      -Nie chcę.
      -Czemu?
    Rozległo się pukanie do drzwi.
       -Proszę…
     Wszedł Rio, poczułam ulgę.
       -Czy coś sobie panienka życzy?
       -Tak, proszę odprowadzić mego gościa do drzwi.
    Widziałam spojrzenie Katsu, teraz go nie poznałam. Było chłodne i pełne nienawiści. Aż niemożliwe, rozłożyłam się na łóżku. Ciągle miałam to spojrzenie przed oczami.
     Następnego dnia, wstałam o dziesiątej, szybko ogarnęłam się. Zjadłam śniadanie, przywitałam tatę, opowiedziałam mu o przyjęciu urodzinowym. Spojrzałam na zegarek.
     -Wybacz tato muszę iść, umówiłam się z koleżanką na zakupy.
     - Dobrze, miłej zabawy. A Kei, zapomniałbym, masz swoje kieszonkowe.- Wręczył mi plik banknotów, przy pięciu tysiakach przestałam liczyć.
      -Tato chyba żartujesz, za dużo tego.
     -Kochanie ja mam dwadzieścia Hoteli w kraju w tym jeden Hotel w Europie. Do tego kilkaset sklepów różnej maści.
      Byłam w szoku, ale bez słowa wyszłam z pokoju, poszłam do auta po czym z szoferem pojechałam pod dom Mei. Zadzwoniłam do drzwi, otworzyła mi starsza dziewczyna, to chyba jej siostra. Dałabym jej z około dwudziestu lat?.
      -Dzień dobry, nazywam się Keiykomi Hayashi. Umówiłam się z Meirin na zakupy.- Chciałam pokazać klasę, lecz ta roześmiała się i wpuściła mnie do środka. Chwilę poczekałam na Mei, a później wyszłyśmy. Szofer otworzył nam drzwi do auta, wsiadłam. Spojrzałam się na Mei która zszokowana spoglądała na auto i stała przed nim.
     -Wsiadasz?- spoglądałam rozbawiona.
     -Wow! To tak ci ojciec wynagradza?
     -Można by tak to nazwać.
   Wsiadła do auta, a szofer zamknął drzwi. Gdy wsiadł, ścianka opadła przez co on nie widział, ani nie słyszał nas. Cóż to auto było przerobione specjalnie dla mnie. Miałam guzik, dzięki któremu w każdej chwili mogłam, zlikwidować ściankę i powiedzieć szoferowi gdzie jechać lub pogadać z nim o wszystkim. Spojrzałam na Mei.
    -Musimy porozmawiać….
     -O czym Kei?
     -Widziałam zdjęcie na fejsie, nie zbyt pamiętam to co się działo na imprezie… na zdjęciu kłóciłam się z Kane. O co poszło?
     Wyjaśniła mi wszystko, nagle wszystko przypływało do mnie zbyt szybko, aż kręciło mi się w głowie.
    -Kei wszystko ok?
    -Tak…
    -To wyjaśnisz mi co się dzieje? O co chodzi z tą całą mafią, z tym że niby twój ojciec ciebie nam zabiera? Znamy się od niedawna, więc ja nic nie wiem na ten temat, a z Kane i Michiko znasz się dłużej i widzę że są spory między wami. Chcę pomóc…
    -Nie! Nie wtrącaj się to nasza sprawa…
    -To również moja sprawa… nie chcę znów widzieć jak moje przyjaciółki się kłócą.
    -Mylisz się Mei… to nie jest twoja sprawa.- Czułam jak auto się zatrzymało, a cicha muzyczka umilkła. To oznaczało jedno, uratowanie z opresji. Szefer otworzył drzwi.- O jesteśmy już na miejscu! Haha… wyprzedaże szykujcie się na Kei!
    Wysiadłam, zmieniając temat. Był to najlepszy pomysł i pierwszy jaki przyszedł mi do głowy. Wiedziałam że to jeszcze nie jest koniec, ona wróci do tematu, kto wie czy nawet dziś.

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 7 Planowana imprezka



                              
   Byłam nie do życia, już za kilka dni moje urodziny. Nie planowałam ich organizować, wstałam rano. Nie obeszło się bez drzemki, ubrałam się. Szybko ogarnęłam w łazience. Podbiegłam po kanapkę która leżała zrobiona na blacie kuchennym, dodatkowo sięgnęłam z lodówki zapakowaną kanapkę dla mnie.
   Savira spoglądała na mnie badawczym wzrokiem.
    -Wychodzisz już?
   - Tak spóźniona jestem- odpowiedziałam po czym wsadziłam sobie kanapkę do ust i wybiegłam do szkoły jedząc w biegu.
  Dziś zaspałam, jeszcze był jakiś durny apel o tych beznadziejnych matematycznych geniuszach. Nie ukrywam że jestem jedną z nich i mam nadzieje że za rok mnie nie wyróżnią. W tym roku na szczęście mnie nie wyróżnią, zgubili moją kopie świadectwa i muszę im dostarczyć kolejną. Tam były informacje że byłam w kole matematycznym że z matmy na samych piątkach śmigałam. Wbiegłam do szkoły, każdy był na apelu. Pobiegłam w kierunku auli, wejścia pilnowała nauczycielka. Podeszłam aby wejść na uroczystość.
    -A panienka gdzie?- zagrodziła mi przejście nauczycielka.
    -Na aule proszę Pani.
    -Spóźnialscy mają czekać w swoich klasach do końca uroczystości młoda Panno.
     Spoglądałam na nią jak na idiotkę w sumie bym hałasu narobiła wchodząc tam teraz. Z bólem muszę przyznać że ma racje, odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojej klasy. Usiadłam w rogu klasy, spoglądałam w kierunku okna. Czułam że jakaś cząstka mnie powoli odchodzi? Dziwne uczucie, ale taka jest prawda. Czułam że jakiejś części mnie zaczyna brakować to mnie najbardziej zaczynało martwić. W sumie nie tylko to, straciłam przyjaciółkę.
     -Hej. Coś się stało Keiykomi?
  Odruchowo spojrzałam na Mei, która stała i przyglądała mi się czekając na odpowiedź. Zauważyłam że było dawno po apelu, aż tak bardzo odleciałam i straciłam poczucie czasu?.
     -Ach, cześć… Takie tam…
     -Pokłóciłaś się z Michi?
     -Skąd wiesz?
     -Zgadywałam. Nie ma jej dzisiaj…
     -Trochę się posprzeczałyśmy, chociaż nie można tego nazwać sprzeczką…
     -Będzie dobrze, nie martw się…
     -Wiem, że nie będzie…
  Miałam racje, nie widziałam Mi jeszcze tak bardzo wściekłej na mnie.
     -Hidan, to nie jest twoja klasa!
     -Już sobie idę, Kakashi-sensei. Wpadłem tylko do koleżanki. – wyszczerzył zęby i objął Kaneę ramieniem po czym wyszedł z klasy machając jej na pożegnanie.
     -Hidashi, wiesz gdzie jest twoje miejsce?
     -Tak. Idę…
 Odprowadziłam wzrokiem Mei po czym dalej zajęłam się rozmyślaniem co tu zrobić aby Mi się ze mną pogodziła. Lekcje mijały szybko, a ja nie miałam pomysły już na nic. Wróciłam do domu nie co załamana, Saviry nie było więc posiedziałam trochę w salonie i oglądałam tv. Po jakimś czasie odrobiłam lekcje, naglę dzwonił mój telefon. Zerknęłam na wyświetlacz, to był tata, odebrałam.
    -Hej słonko!
    -Cześć tato- uśmiechałam się słysząc jaki jest pełny energii.
    -Niunia… masz urodzinki na dniach. Rozmawiałem ze służbą aby dłużej pracowali tego dnia. Mnie i tak w domu nie będzie bo jadę w interesach dlatego zaproś tylu znajomych ilu zapragniesz, a i jak popijecie to mogą przenocować. Mamy przecież sporo pokoi.
    -Tato?
    -Po co ci tyle pokoi?
    -Kochane… mam wykupionych kilka hoteli jak i sklepów na kontynencie. Wiadomo że w kilku miejscach na raz nie mogę być. Dlatego wtedy wysyłam kierownictwo w delegacje do mojej posiadłości. Za miesiąc przyjedzie trochę ludzi w delegacje, wtedy będziesz mi potrzebna. Gdyż musisz wiedzieć co będzie ciebie czekać jak to wszystko odziedziczysz.
    -Tato mam szkołę.
    -Przecież za miesiąc będziecie zbliżają się wakacje.
  Właśnie teraz uświadomiłam sobie jak szybko zleciał rok szkolny, nie spodziewałam się że to będzie szło w tak szybkim tempie. Cóż byłam tak pochłonięta problemami że nie zdałam sobie sprawy z tego jak szybko mija czas.
    -Dobrze, zorganizuje imprezę.
    -Bardzo się cieszę kochanie, pa córeczko.
    -Pa pa tato- rozłączyłam się i uszykowałam się do snu.

    Następnego dnia nie co się wlekłam do szkoły, cóż szybko wstałam, uszykowałam się i wyszłam bez słowa. Byłam jako pierwsza z klasy w szkole, siedziałam sobie na parapecie i spoglądałam na okolice za oknem. Myślałam że za moment się rozpłaczę, walczyłam z tym z całych moich sił. Przecież nie mogę płakać tutaj, westchnęłam. Nie mam ochoty by siedzieć w tej szkole, może kupie zaproszenia, powypełniam je i wrócę popołudniu do szkoły, powkładam do szafek? Świetny pomysł, jutro każdy otworzy szafkę a tu zaproszenie na imprezę. Przy wyjściu z budynku minęłam Michiko. Obie z podniesionymi głowami nawet na siebie nie spojrzałyśmy.
    -Keiyko! Wychodzisz? – Meirin z Kaneą podbiegły do mnie.
    -Tak, wychodzę.
    -D-dlaczego? – dopytywała się Meirin.
    -Bo nie chcę tu być – warknęłam i dalej bez słowa ruszyłam przed siebie.
  Po drodze zahaczyłam o sklep aby kupić kartki z zaproszeniami, cały ranek w domu spędziłam na wypisywaniu zaproszeń. Wypisałam też zaproszenie dla Michi, mam nadzieję że przyjdzie. Ona jest dla mnie jak siostra, ta lepsza rzecz jasna bo mojej głupkowatej siostrze daleko do Mi, a Hien może równać się z Michi. Lecz moja bliźniaczka w internacie, tęsknie za nią. Gdy wypisałam kartki, pobiegłam do szkoły i powkładałam do szafek. Oczywiście wiedziałam kto ma jaką szafkę, poprosiłam specjalnie Hidana aby skołował dla mnie listę numerów szafek wybranych osób, w zamian za załatwienie i opłacenie kolacji dla dwojga w restauracji. Nie wiem co on knuje z restauracją, ale coś czuje że to dla Kane. Oby nie wygadał idiota że ja mu to opłaciłam w zamian za mały włam do gabinetu dyrektorki. Do szafek Aka nie musiałam wsuwać kopert z zaproszeniami, ponieważ wszyscy byli na schodach.
    -A wy nie w domu?.
    -Jak sama widzisz… nie.-rzekła dziewczyna o niebieskich włosach. Była dziewczyną szefa Akatsuki. Uśmiechnęłam się i wręczyłam każdemu zaproszenie oprócz Itachi’emu.
    - A co to?- spoglądał się na mnie pytająco Sasori.
    -Zaproszenie na moje urodziny.
    -Mam rozumieć że nie jestem zaproszony?- spoglądał na mnie Itachi pytająco.
    -Jesteś tylko zapomniałam twojego zaproszenia, jest w mojej szafce. Pójdziesz ze mną?
    -Pewnie- odpowiedział.
  Szliśmy w ciszy, musiałam przerwać.
    -Jak układa ci się z Mei?
  Na jego twarzy zagościł rumieniec, a czyli coś do niej czuł. Muszę wiedzieć co konkretnie. Ciekawskie jajo ze mnie, tylko żebym nie dostała kociej mordki od ciekawości.
   -Jakoś leci… słyszałem że pokłóciłaś się z moją kuzynką.
   -Tak, długo by opowiadać.
 Byliśmy przed moją szafką, otworzyłam ją i wyciągnęłam dwa zaproszenia, musiałam kilka dać do mojej szafki bo za dużo miałam tych zaproszeń.
   -Masz dwa, jedno jest Mei, dasz jej?
    -No pewnie… o to się nie martw.- Wziął zaproszenia i poszedł, a ja rozdałam resztę. Wróciłam do domu, nie pojawiłam się w szkole dwa dni pod rząd. Załatwiałam sprzęt na imprezę, szykowałam listę znanych drinków i dań na imprezę, a najważniejsze były poszukiwania sukienki na urodziny.
   Był wieczór, widziałam jak zbliżali się goście. Serce drżało mi jak szalone, to już czas na moje urodziny. Oby wszystko się udało, przeszłam samą siebie szykując te urodziny. Mimi uszykowała mi rozkoszną fryzurę, miałam ułożone włosy tak samo jak przy spotkaniu z Panem Otoru. Miałam czarną sukienkę Gucciego, wyglądałam prześlicznie. Do pokoju wbiegła siostra, była załamana, spojrzała na mnie błagalnie.
    -Pomóż mi proszę. 
    -Co się stało?
    -Chcę wyglądać dziś pięknie... ja chyba... kocham nadal Itachi'ego.
 Tym mnie zaskoczyła, wredna jędza prosi mnie o pomoc? Tego jeszcze nie było. Widziałam że jest szczera ze mną, mówiło to jej spojrzenie. W sumie Itaś interesuje się Meirin, ale było mi żal Saviry. Chyba tylko z tego względu, zmyje jej kilo tapety i razem z Mimi zrobimy z niej bóstwo.